Ha! Stało się. Przeprowadziłyśmy się, a raczej przeprowadzamy się. Ciągle trudno mi uwierzyć, że po roku piętrzących się pudeł z materiałami, latających wszędzie ścinków minky, skrawków materiałów, walających się po podłodze szpulek, nici, szpilek i tym podobnych odzyskałam własne mieszkanie! Ile tu się nagle zrobiło miejsca! Chwilowo nawet uważam, że wcale nie potrzebujemy zmieniać mieszkania na większe ;) A pracownia nabiera kształtów. Oczywiście założyłyśmy, że urządzanie jej pochłonie mniej czasu i energii i już wiemy, że mocno przeliczyłyśmy się w tym temacie ;) A przygotowania pełną parą ruszyły jeszcze, jak byłyśmy w Warszawie na MiszMaszu, czyli pod koniec marca. Wtedy mój mąż zakasał rękawy, wziął dwa wiadra farby i poszedł pomalować nasze królestwo. W momencie, gdy z kanarkowego żółtego ściany przybrały barwę biało-szarą, poczułyśmy, że powoli powstaje boskie studio ;)
Wspaniale się złożyło, że zabrałyśmy się za to na wiosnę. Coraz mocniej grzejące słońce, ciepłe powietrze dają nam turbodoładowanie w tym temacie. A trzeba przyznać, że urządzenie pracowni, nawet tak małej jak nasza (bo umówmy się, nie wynajęłyśmy lotniska ;) to ogrom komplikacji. Konieczność noszenia, wnoszenia, montowania, składania, często rozkręcania (nie pytajcie, ile razy przykręciłam coś do góry nogami), przybijania. Mamy już tyle doświadczenia, że chyba spokojnie w czasach kryzysu mogłybyśmy się zająć pracami budowlanymi ;) Początki były ciężkie, przyznaję, na przykład udało mi się skręcić szafę do góry nogami, o czym zreflektowałam się dopiero po wbiciu 72 gwoździków mocujących plecy. Taaaak;)
No więc jesteśmy na etapie zbierania, kompletowania i dekorowania. Szczerze mówiąc trochę przerosła nas ilość tkanin, które zniosłyśmy do pracowni. Szybko się okazało, że regał, szafa i pudła, które kupiłyśmy nie zmieszczą nawet połowy naszych gratów. Pojechałyśmy więc po kolejne meble, kolejne pudła i kartony. Miałyśmy ogromne szczęście, bo okazało się, że regał, który sobie upatrzyłyśmy już dawno temu jest wystawiony na dziale przecen ;) Było tylko jedno ALE: musiałyśmy go zabrać w postaci złożonej. Mimo że nasze auta nie należą do najmniejszych i tak złożony regał nie wszedł do żadnego z bagażników. Poza tym mamy do czynienia z matkami: w bagażnikach na codzień znajdują się wózki, milion akcesoriów do wózków, kocyki, poduszeczki i tym podobne. Rozumiecie więc, że złożony regał w tym towarzystwie niezbyt by się odnalazł. Okazało się, że w dziale obsługi klienta mają narzędzia. Więc rozkręciłyśmy go szybko (wierzcie lub nie, poszło super sprawnie), teraz jeszcze pozostaje go złożyć ;)
Wszystko zaczyna pięknie się układać. Pracownia prawie gotowa, sklep internetowy zaraz będzie śmigał, nowe projekty i współprace przed nami. Bosko jest ;)
Dodam jeszcze, że jestem szczęśliwa, że udało nam się znaleźć pracownię w samym centrum Gdyni. Tu obie dorastałyśmy, znamy okolicę jak własną kieszeń. Tu mamy rodziców. Tu będzie powtawała Sztuka uszytkowa znad morza ;) Czujemy, że jesteśmy we właściwym miejscu o właściwym czasie. Że razem tworzymy coś, co może za chwilę stać się duże. Że jesteśmy o lata świetlne dalej niż rok temu. I mimo że czasem czujemy, że przystanęłyśmy w miejscu, to tylko chwilowe złudzenie. Rozwijamy się. W swoim własnym tempie. Z dziećmi u boku. Przeżywamy wzloty i upadki, czasem nawet tych przykrych doświadczeń jest więcej. Ale dajemy radę. Stać ciągle razem, z pełną wyrozumiałością dla siebie. Z uśmiechem podchodząc do wad. Znamy się jak łyse konie, wiemy, czego się po sobie spodziewać. Wiemy, że jak umawiamy się na 9, będziemy o 12 na miejscu. Że Patrycja zawsze coś zgubi, a ja coś zepsuję. Nie stresujemy się nawzajem. Szczerze wymieniamy poglądy. Jak nam się coś nie podoba, po prostu mówimy.
Wierzę, że ta relacja spowoduje, że razem dojdziemy daleko. Otrzymujemy tyle wsparcia i miłych słów z zewnątrz, to daje siłę. Tym bardziej mi samej potrzebną, bo przy malutkich dzieciach potrzeba naprawdę wiele samozaparcia, żeby dać radę skupić się na czymś innym niż opieka nad nimi. Momentami bywało okropnie ciężko. Przemęczenie, stres, to wszystko nieźle mi się udzieliło. Ale czuję, że powoli wychodzę obronną ręka z tak zwanego okresu pielęgnacyjnego. Kuba jest już samodzielnym małym chłopcem. Maks kończy właśnie 10 miesięcy. Zaczyna przesypiać noce, właśnie przestałam go karmić. Do tej pory potrafił budzić się kilkanaście razy, od około dwóch tygodni mamy tylko jedną, w porywach do dwóch pobudek. Najtrudniejsze prawdopodobnie za mną. Wiem, że po wakacjach mocno ruszę do przodu. Odchowałam dzieci, jestem współautorką boskiego projektu. Chyba nawet jestem z siebie trochę dumna ;)
Na znak nowego postanowiłam spontanicznie coś zmienić. Kobitki, przyznacie mi rację, że nowy okres często równa się nowa fryzura? Ścięłam włosy. W moim przypadku można powiedzieć, że bardzo ścięłam. Do tej pory szłam do fryzjera i musiałam wszystkim komunikować, że tam byłam. Bo zmianę widziałam tylko ja sama ;) I choć siedziałam na fotelu z zamkniętymi oczami, muszę przyznać, że zachwycona jestem! Trzymałam te swoje długie włosy, bałam się skrócić, bo oczywiście będą mi odrastały sto lat. A teraz nie mogę wyjść z zachwytu. Może nie do końca nad sobą, ale nad tym, że wcale nie trzeba poświęcać im godziny dziennie na układanie, że suszarki używam mniej niż pięć minut, że pięknie się układają. Minusów jak na razie nie widzę ;)
A teraz jeszcze wyjeżdżamy z Patrycją i jej rodziną na wspólną majówkę. Chociaż prognozy pogody są bezlitosne, wierzę, że się nie sprawdzą ;) I będzie bosko! Nawet, jak pogoda nie dopisze.
Piękna, gdyńska kamienica. Zadbana w każdym calu. Tu jesteśmy ;P
Nasza okolica
Z okna będziemy witać ;)
Jak już mówiłam skręcanie, wkręcanie, montowanie.
A to już słynny regał rozmontowywany na środku sklepu.
Minky wszędzie ;)
Zamyślone ;)
Powodzenia na nowym :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;-)
UsuńSuper sie zapowiada gratuluję i życzę powodzenia
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńMasz rację, power jest ;-))) Ale stres też!
OdpowiedzUsuńGratuluje, powodzenia, sciskam kciuki!
OdpowiedzUsuńThx :-)))
UsuńBędzie dobrze, trzymam kciuki! A będzie można Was odwiedzać? :D
OdpowiedzUsuńGeneralnie planujemy tu pracować, szuć, pisac,robkć zdjecia, ale jeśli ktoś bedzie chciał coś na żywo zobaczyc, omówić, zaprosimy :-)
UsuńGratulacje! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńJa od piątku też mam pracownie :D Jaram się jak dzieciak! Dopiero od przyszłęgo tygodnia zacznę tam urzędować. Sama w to nie wierzę! W końcu moje mieszkanie zacznie wyglądać normalnie, a nie jak sklep z pasmanterią i tkaninami :D
To z pewnoscia najmilsze, uwolnienie mieszkancow od scinkow wszędobylskich :-)))
UsuńPowodzenia. Bardzo wam zazdroszczę tego własnego kąta,,,
OdpowiedzUsuńDzieki :-))
UsuńFajnie patrzeć jak się rozwijacie, trzymam kciuki za dalsze sukcesy :-)
OdpowiedzUsuńNo No! Bosko! Już mi się podoba. Czekam na więcej fotek Waszej pracowni. Good luck!
OdpowiedzUsuńP.S. A kiedy parapetówka? ;-)
Oj do parapetowki jeszcze troche :-))))
UsuńAleż z Was pracowite i zdolne bestie ! Pracownia zapowiada się cudnie! I rodzi się razem z wiosną :)
OdpowiedzUsuńFryzura piękna :)
Buziakuję Was bardzo :*
:-)))
UsuńZapowiada się całkiem przyjemnie :) Trzymam kciuki, żeby wszystko się udało!
OdpowiedzUsuńDzięki Olu Z ;)
UsuńJa, ktora w wieku 36 lat nie przeczytalam wiecej niz trzy wpisy na blogach, glownie z grzecznosci ;) czytam, czytam , czytam , po trzy razy ten sam Wasz wpis ..historie od tylu..I pieje z zachwytu :D
OdpowiedzUsuńOjej strasznie, strasznie nam miło ;)))))
UsuńSuper;) ja sobie organizuje kąt w sypialni i się ciesze jak dziecko że z maszyną nie będę musiala latac;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Własny kąt to jest to ;)
UsuńCieszę się z Waszego szczęścia :) A nowa fryzura- boska!
OdpowiedzUsuńGo Girls! :)
Kibicuję Wam mocno :)
Ależ nam miło :-)
UsuńGratuluję Wam serdecznie :))) trzymam kciuki, żeby wszystko Wam się pięknie układało, no i troszkę zazdroszczę ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!! Super miejscówka :)
OdpowiedzUsuńI włosy też rewelacja :)
Gratulacje, to teraz dopiero ruszycie pełna parą :)))
OdpowiedzUsuńGratuluję! Życzę wielu sukcesów i mnóstwa klientów. A okolica piękna :-) Nie może być inaczej jak tylko odnieść sukces ;-) Chociaż uważam, ze już go odniosłyście :-)
OdpowiedzUsuńCzad Dziewczyny, trzymam kciuki!!! Mam nadzieję, że przed wyjazdem jeszcze Was odwiedzę :))) Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę pozytywnej energii i trzymam kciuki! Jesteście boskie :) A jak będę z familią w Trójmieście (co na ten rok planuję), to wpadamy do Was! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje i ten tekst jest boski " Wiemy, że jak umawiamy się na 9, będziemy o 12 na miejscu " :D
OdpowiedzUsuń