piątek, 25 kwietnia 2014

Koz We Love SkaTeBoArdiNg!



     Dzisiaj post całkiem nieszyciowy, ale bardzo życiowy ;) Będzie o nowej pasji moich starszaków.. i o starej pasji ich rodziców :D Czyli SkaTeBoArdInG is NoT a CriMe!




     Ale od początku. Trochę świątecznych klimatów z mojego domu :D Marta pokazywała swoje święta, więc pięć groszy o moich. 
Kocham święta, wszelkie, już to pisałam ostatnio, prawda? Wiosenne święta to dla mnie czas, kiedy dom lśni od podłóg po sufit (już kiedyś mówiłam - z braku czasu sama sobie z tym nie radzę i całe szczęście znam cudowną panią, co pomaga mi ogarniać dom raz w miesiącu <3), a z każdego kąta uśmiechają się kolorowe tulipany. Kilka tradycji musi zostać spełnionych: narcyzy, bazie, witki brzozowe, jajka wiszące, malowanie pisanek i święconka. Oczywiście - gotowanie.. zawsze piekę schab ze śliwką, ponoć bardzo dobry ;) jedno ciasto (w tym roku postawiłam na tort bezowy.. i powinnam była tego nie robić :P Po raz kolejny wyszło, że NIE UMIEM upiec bezy, mimo stosowania się 100%  do ponoć sprawdzonych przepisów. No cóż. Nawet bogini ma swoje słabości ;) ). Sałatki.. Quiche Lorraine. Pycha, typowo świąteczny przysmak, tak dobry, że robię go co najmniej raz w miesiącu ;) I wszyscy się zajadamy. Gdybym którejś z tych rzeczy nie zrobiła - nie czułabym świątecznego spełnienia.. czegoś by mi brakowało. Zazdroszczę Marcie, że wyluzowała i nie zrobiła nic, tak jak zazdroszczę trochę tym, co wyjeżdżają na Święta.. ale w sumie nie ;) Bo ja nie chciałabym wyjechać. Nie na święta, ale tydzień po z chęcią ;)

Tutaj bohaterowie mojego dzisiejszego wpisu - Felek w wielkiej torbie po prezencie urodzinowym :D
   


A tu przygotowania :)) Fajne zestawy kupiłam w Biedrze, wprost dla mojego trzylatka. Miał z tego mega frajdę. Oczywiście już następnego dnia kurczak miał nogi na głowie, a królik został pozbawiony marchewek (powędrowały kilkadziesiąt cm w prawo ;) ) ale frajda z przeklejania po prostu była duża :D







Szykujemy koszyczki:


I malujemy jaja ;) Mama w piżamie ;)


Niesamowita ta zaciętość ;) Felek ma etap - nie może być niezamalowanego miejsca. Czy na kartce, czy na jajku, wykorzstana jest (Czasem kilkukrotnie) cała powierzchnia ;) Piżamka się sprała, na szczęście :P


I kolejny kąt z tulipanami ;)


I rzeżuszka w słoiku wytrzymała do Świąt :)


A teraz o kolejnej tradycji świątecznej. Wiem, że nie obowiązuje w całej Polsce, ale u mnie w domu zawsze był Zając. Postać mistyczna do granic, bo o ile Mikołaja z prezentami to można sobie wyobrazić bez trudu, w końcu był człowiekiem, o tyle Zając zawsze mnie zastanawiał. Jako dziecko pytałam mamy, jak taki mały kicak może unieść mój rower? Albo czy to Mikołaj przebrany za Zająca? Niestety, nie pamiętam, jaką mama miała wtedy minę ;) Sama nie wiem, co odpowiedziałabym dzieciom, jeszcze mnie o to nie zapytały :D W każdym razie. Jakoś się utarło, że od Zajączka dostają prezenty takie nie zabawkowe, ale takie, co można wykorzystać na dworzu. I w tym roku miałam totalną zagwozdkę - rowery mają jeszcze dobre, cała trójka, piłek pełno, trampolina na wakacje jest, no dosłownie nic nie przychodziło mi do głowy. I nagle, i nagle :D Oglądając fantastyczny sklep Mr.Tootsy (klik) z moimi ukochanymi butami (SUPRA!!! Niestety nie robią Supry na rzepy, a moje dzieciaki totalnie nie radzą sobie z wiązaniem.. a wiązać kilka razy dziennie i codziennie trzy pary butów... a weź...) zauważyłam na jednym ze zdjęć DESKOROLKI. Mega kolorowe, winylowe Fish Skateboards! I olśniło mnie :D

Tu muszę zrobić retrospekcję. Już nieraz mówiłam - w domu u nas króluje rap, hip hop, na zmianę polski i amerykański. Dzieci w samochodzie równie często co o soundtrack z Krainy Lodu upominają się o "Partition" Beyonce czy "Blask" Tedego. Śpiewają całe zwrotki a tam, gdzie są nieuniknione wulgaryzmy robią piiiip. Nie uchronię ich przed tym. My z D. tym nasiąkaliśmy latami, od wczesnej młodości i po prostu to jest kawałek naszego życia. Wręcz chciałam te zamiłowania przekazać dzieciom, by lubiły to samo, co my. Razem dzisiaj tego słuchamy i śpiewamy, mając z tego wielką frajdę. Dzieci znają przekleństwa, ale wiedzą też, że nie mogą ich powtarzać. I naprawdę tego nie robią. Bardzo rzadko dostaję informację - może dotąd ze trzy razy łącznie się zdarzyło, że któryś przeklął, na pewno nie częściej niż inne dzieci, których rodzice nie puszczają takiej muzyki. Zdarzyło im się powiedzieć "głupi", "d..pa", ale nic gorszego. Także nie przyjmę do siebie żadnego linczu ;) Moim zdaniem wiedza to jedno, a zastosowanie, wykorzystanie to drugie. Po prostu. Tak samo jak z ciuchami. Kupuję im ubranka zgodnie ze swoim gustem, od zawsze; ale nie zmuszam. Dzisiaj sami chodzą ze mną na zakupy i pewnie przeze mnie wybierają sobie czapki z daszkiem, luźne spodnie, bluzki, bluzy.. nasiąkli naszym stylem i powtarzają go sami, podoba im się to, co nam. Samo wyszło i fajne to ;)

Ale muzyka muzyką, ciuchy ciuchami, ale ja chciałam jeszcze o pasji do skateboardingu napisać ;) I ja, i D. mieliśmy kilkuletnie epizody. Nie znaliśmy się wtedy, ale D jeździł na desce kilka lat u siebie, w Rumi, a ja na rolkach - w Gdyni. Zresztą, nie mogłam nie wrosnąć w te klimaty, mając za kuzynów dwóch świetnych skejterów (<3 Michał, <3 Marcin!). Ja jeździłam na rolkach i nie tylko po bulwarze, ale w skateparkach. Kiedyś tak wiele nie było ich jak dzisiaj i jeździliśmy głównie pod Teatrem Muzycznym... nawet kiedyś rampę tam postawili :D Złote czasy...! Ale cóż, jakoś w połowie liceum przestałam, zaczęły się imprezy, wiadomo ;) osiemnastki! Potem epizod z teatrem (3-4h dziennie w teatrze tańca przez 6 dni w tygodniu) i straciłam tę zajawkę. W ogóle nie myślałam o tym, dopóki nie zobaczyłam desek na zdjęciu u Mr.Tootsy.. jakby wszystko odżyło. Historia zatoczyła krąg :)

Tu moje ulubione teledyski - o to właśnie chodzi ;)
Ukochana piosenka All I need... piosenka mojego życia, obok Jogi Bjork..


Albo tu.. MEGA teledysk, piosenka nie do końca moja, ale po prostu teledysk... Taka pasja właśnie...




Dzisiaj bardzo tęsknię za tym i powiem wam szczerze... chyba wrócimy do tego ;)

Ale dobra, koniec wspominek. Do rzeczy :D Udało mi się zamówić deski ekspresowo - olśnienie nastąpiło w czwartek przed Świętami i przez telefon je zamawiałam, a w piątek były u mnie - UFFF, bo nie wiem, co bym zrobiła, jakbym ich nie dostała.. Tak już się nakręciłam ;) Na szczęście właściciele też są rodzicami, więc zrozumieli matczyną desperację :D Dzięki, Mr.Tootsy!!!


Chłopaki znajdują swoje prezenty przy zabawie w ciepło - zimno ;) Zając zostawia instrukcje rodzicom i chłopaki znajdują prezenty w zmywarce, koszu na pranie, itp itd ;)


A tu pierwsze próby utrzymania równowagi :) Kurczę, fiszki są absolutnie niesamowite - nie dość, że śliczne i fotogeniczne ;) to mają bardzo dobrej jakości łożyska, cichuteńkie kółeczka, są mega lekkie, a jednocześnie stabilne i mocne. Wszystko to sprawia, że jak tylko próbowali się odepchnąć na naszej gładkiej podłodze, po prostu pędziły z prędkością światła ;) W domu więc zdecydowanie NIE można było się uczyć, bo groziło to kalectwem. Na szczęście (dla dzieci - nie dla wytrawnych użytkowników desek) większość naszych polskich chodników jest z kostki :P pięknie hamują pędzące deski ;)


A tu nie mogłam się oprzeć.. nie wiem, czy wasze dzieci szaleją na punkcie tej reklamy "Dip and Stick and Eat.." :D Normalnie śpiewają ją non toper ;) I udało mi się w sklepie znaleźć to cudo, kupiłam trzy i szukali sobie też po domu ;) jaka radość, no nie do uwierzenia :D


OK, a teraz testy fiszki outside ;) Na podwórku u babci :)

 Filip:


 I Maks - już daje radę :D


 Demon prędkości ;)



Felka nowy nabytek - buty Elephant od Kappa, jakość taka sobie, ale efekt i radość mojego dziecięcia - bezcenny :D Cóż, nie chce już nosić żadnych innych. Na szczęście nie są bardzo grube :P


Demon prędkości w wersji mini ;) Felek też dostał od Zająca coś na dwór - hulajnogę. Szaleje jakby się do tego urodził ;)





Przerwa.. w ogóle w poście przegląd butów naszych :D Śmiesznie wyszło ;) Tu Maksowe zanjechane New Balance, jego ulubione buty.. co widać ;)


 Jeździsz na desce? Dziewczyny zaraz się znajdą ;)


A jak deski, to i Vansy. Jedno pasuje do drugiego jak truskawki do bitej śmietany. Duet wyśmienity! Nie wiem, gdzie znajdziecie te buty - ja kupiłam za bezcen dosłownie w Stanach. Jakieś 15$?



Maksio nieco zrezygnowany.. Filip jest lewonożny, więc nauczył się szybko jeździć z lewą nogą z przodu deski. Maks natomiast jest prawonożny, a próbował naśladować jazdę Filipa. Bezskutecznie niestety. Dlaetgo trochę ciężko było mu załapać, jak rozpocząć jazdę. Ale po kilkunastu próbach się udało :)



A Filip wymiata już jak stary... jakby się na desce urodził. A ja, cóż... cóż... z dumy pękam, po prostu!




No i kocham je miłością już bezwględną ;) i czuję, że będą nam latami towarzyszyć!


A tu wieczorem na podwórku u drugich dziadków :)) Mamy kaski, których zapomnieliśmy wcześniej. Niestety, okropne są, muszę kupić nowe. Podobają mi się Kiddimoto i Crazy Stuff, a może macie jakieś inne typy?




Poza wszystkimi swoimi, niezliczonymi, zaletami.. deski są po prostu mega styLOVE <3 




A tu nowe zastosowanie ;)


 A tu już następnego dnia na bulwarze. Chłopaki nie rozstają się z nimi, chcieliby z nimi spać, ale to już gruba przesada ;) Stoją na klatce koło butów i rano jak tylko ubiorą się, jeżdżą na klatce schodowej ;) Sąsiedzi jeszcze się nie skarżą.. I po zajęciach jeżdżą - codziennie, odkąd dostali. Po prostu opowieść z cyklu - tak narodziła się pasja...! Strasznie się cieszę, najbardziej trafiony prezent EVER.






VANSY - klasa sama w sobie.. jakość średnia, ale po prostu nie mogę ich nie kochać i nie kupować. No nie mogę.






I Felek ma swoje :D też z USA. Mega są :P






<3 uWiElBiaM graffiti..


A tu moja duma... przysięgam, jak na nich patrzę, jak sobie radzą fajnie.. jaką zajawkę totalną złapali, jaką im to radość sprawia, i jak im to wychodzi, to po prostu serce mi rośnie do granic...!



Deski, moje chłopaki i morze - stopro miłości!






A wam powiem... duma matki i radość to jedno, a drugie... oboje z D. przypomnieliśmy sobie naszą młodość :D Nie, żebym czuła się stara, ale to było w sferze "dawno za mną" - a jednak wróciło z całą mocą... D się zakochał i zamówił sobie deskę na urodziny!!! Bo fiszki są wielopokoleniowe, od 6+ do 99 ;) A i ja sama już jeździłam, jakoś bez strachu, chociaż oczywiście nie pamiętałam już, co i jak.. to jednak dajemy radę :D No MEGA to jest, mega po prostu! Także, wiecie. Jaramy się od świąt ;) 

~PaT

22 komentarze:

  1. Uwielbiam Was! :) Sto pro radości z oglądania i czytania! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i narodziła się pasja:) Cudownie, że chłopaki tak zgrane i szaleją bez strachu na swoich mega sprzętach. Deski prezentują się bajecznie, a w połączeniu z vansami no wisienka na torcie. Też mam słabość do butów, aż mąż mi ostatnio kartę zabrał kiedy śliniłam się nad wystawą z trampkami:) Mój synek jeszcze za mały na deskę ale tak jak Felek ogarnia świetnie hulajnogę. I rozumiem doskonale kiedy piszesz, że duma Cię rozpiera bo ja też pierś do przodu i nos zadarty, że mi syn tak pięknie jeździ, że skręca i kiedy się wywróci to nie płacze taki twardziel:) Pozdrawiam ciepło i życzę samych sukcesów w opanowywaniu nowych trików:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)) No chłopaki mają wzorce dobre, bo wujek Michał już im pokazywał wcześniej różne tricki, i Filip już kiedyś mnie zagiął: "Mamo, jak będę starszy, to będę jeździł na deskorolce i robił kickflipy" :D No miłość, no!

      Usuń
  3. Ależ się zaczytałam, w pracy ... Ale ciii :)
    Super post, mega ciepły i optymistyczny. Akurat na te szaruge i pluchę :)
    Fajnie że tak do wszystko robicie razem i niesamowite jest jak dzieciaki od nas przejmują zainteresowania, zamiłowania i wszystko inne :-)
    Moja Gabryska uwielbia tańczyć przy jazzie, wie którą płytę włożyć :) a z tatą w samochodzie szaleje przy ostrym techno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to cały sekret.. jesteśmy sobą przy nich, złościmy się, potem przepraszamy, nie ukrywamy wzruszenia i radości, ani smutku i złości. Nie udajemy superbohaterów i po prostu chłopaki takie fajne i naturalne rosną.. dobre.. mam nadzieję, że za parę lat to będzie prawda tak samo jak teraz mi się wydaje :) Chociaż nastoletni chłopcy.. trzej naraz... będzie gruba impreza ;)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny post :) Gratuluję wesołej gromadki i super pomysłu na Zająca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Deski mega pomysł!! Przypomniałaś mi, że i ja kiedyś (ponad 20 lat temu :-( ) podkradałam deskę bratu i jeździłam!! Może kiedyś znów z synem (jak podrośnie) pojeżdżę?! Kto wie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki! Wspólna pasja to na pewno coś, co jednoczy rodzinę, ja nie lubię roweru, ani nie biegam, ani nie mam żadnych innych sportów, które lubię. Może właśnie więc deski nas połączą, albo wrócę do rolek?

      Usuń
  7. Ale ekstra!!!! To teraz musisz i Ty sobie zkupić i będziecie śmigać rodzinnie :D Radocha Chłopaków aż tryska z fotek :) Super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nauczę na ich deskach śmigać kupię sobie taką różową na pewno!!!

      Usuń
  8. O ja! Ja tez jezdzilam na desce a pozniej na rolkach zreszta do dziś jeżdzę. Fajne chłopaki a świąteczny dom super. Tyle kwiatów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Kwiaty to podstawa :)) Wszystkich nie pokazałam nawet ;) Ale są w każdym kącie. No serio.. nadal są, ale proszą się od wczoraj o wywalenie bądź zastąpienie nowymi ;)))

      Usuń
  9. super dzieki ptulek ,po prostu nie moge uwierzyc ze to te same male smyki,po prostu mega chlopaki,,wiem cos na temat desek ,,ile poskrecanych kostek u moich chlopakow,,ile gipsow ,,i rehabilitacji ,,ale to jest milosc do konca zycia..misiek jak ylko jest pogoda jezdzi na desce do pracy i kocha to ponad wszystko. my mamy pomimo wszelkich roznosci z tym zwiazanych musimy to pokochac razem z nimi..jak sie spotkaja chlopcy z miskiem beda mieli o czym gadac,,juz niedlugo przyjezdza ...kocham was wszystkich mocno....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooooo już nie mogę się doczekać jak Misiek wróci i ogarnie to moje towarzystwo ;) Koniecznie chcą się nauczyć tricków, ale ja wolę, by najpierw nauczyli się skręcać, na przykład :D Buziaki!

      Usuń
  10. juz pod koniec sierpnia bedzie oddany przenowoczesny skatepark w gdyni wiec chlopaki beda mieli pole do popisu i dewd tez,,zapytaj marcina k on chyba jest najlepiej zorientowany

    OdpowiedzUsuń
  11. heheh no nieźle Pati :D U mnie Antek pyta "Które buty założyć?" na co ja mu vansy wskazuje "aaa na deskę idziemy!" Mam to samo. Męża skateboardera, a ja sama na rolkach śmigałam. Z tym, że mój Miły do dziś śmiga, co weekend z kumplami do skateparku jeżdżą, na chillout po tygodniu pracy. Też trzymam kciuki za zajawkę Antka, dla mnie to moc wielka. Pooglądam sobie te Wasze fiszki, u nas deck z elementa, z tych cięższych. Brawo dla chłopaków !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Bosko, że rośnie młode pokolenie ;) Poka link do elementa :D

      Usuń
  12. wow! Brawo za pomysł,realizację, frajdę dzieciaków i zaszczepienie pasji:) to super miec to "coś",co łączy wasze zainteresowania,co możecie robić wspólnie a nie czuć,że musicie, bo dla dobra dzieci..np jak ja grac w grzybobranie a nie cierpie:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ;) Są na szczęście gry, które lubimy razem :D Ale ogólnie to cieszę się, że mam troje dzieci, i że one bawią się same ze sobą :D

      Usuń