Dobra. Jestem potrójną mamą i z wieloma rzeczami dawałam już radę. Wstawanie po 15 razy w nocy do każdego, przez pierwszy rok, półtora - zaliczone. Ospy, trzydniówki, grypy, anginy, zapalenia oskrzeli - przerobione. Lęki nocne, a nawet częste nocne, przesikane wpadki - zaliczone. A nawet przerobiłam rozlany ocet na całej powierzchni salonu i kuchni, a w to wciapaną mąkę i oblepione tym dzieci - też... Ba, trzy razy rodziłam! W tym raz bez znieczulenia :D
Ale gdy myślałam, że już wszystkie rozumy zjadłam, nagle nadszedł moment, kiedy jedno z moich małych dzieci osiągnęło poważny wiek 6,5 lat i musi się pożegnać z przedszkolem... we wrześniu SZKOŁA! Moje pierwsze, wychuchane dziecko idzie do pierwszej klasy!!! Kiedy to tak wyrosło...? Jeszcze niedawno siadywałam z nim, wykąpanym i pachnącym oliwką, na trzygodzinne sesje karmienia i usypiania... W TV leciały "Gotowe na wszystko" (mój ulubiony serial), przede mną, na stoliku, leżały w kolejności: szklanka wody gazowanej, herbata jaśminowa (0,5l), coś do przegryzienia, pilot, książka. Prowiant na tę trzygodzinną, minimum, sesję... I tak siedziałam sobie, tuliłam maleńkie, śpiące ciałko, słuchając na przemian odgłosów przezsennego posapywania i ssania. Cudowne uczucie. A teraz nadeszło TO...
Bo właśnie. Mój post nie jest sentymentalno - wspominkowy. To przyjdzie później, jak już zaprowadzę małego mojego do jego klasy.. Post jest o byciu wiatrem :D Mianowicie, dziecię me kochane, Filip, dostał w przedstawieniu rolę - Wiatru. Miał kwestię swoją, trudną bardzo i od dawna się jej uczył pilnie. I nadeszła prośba od jego wychowawczyni - proszę przygotować strój wiatru. Luz, okej, a co to za problem? A bo to pierwszy mój strój? Zabrałam się do rzeczy. I nagle zdałam sobie sprawę, że zielonego pojęcia nie mam, jak taki wiatr właściwie powinien wyglądać? Tym razem dr google nie służył mi pomocą :/ Zgroza!!! Jedyne, co wiedziałam, to to, że MA SZUMIEĆ. Szeleścić. Szeptać. I od słowa do czynu, pomyślałam. Bibuła! Pocięłam ją w paseczki i poprzyczepiałam zszywaczem do uszytej wcześniej prostej, białej peleryny. Stworzyłam też bibulaste bransolety, a na głowę wymyśliłam koronę. Narobiłam się ciut, nie powiem. I przyszło moje dziecko z przedszkola, od progu krzycząc: "MAMA! Pani mówiła, że na jutro strój przynieść!". Na to ja, pękając z dumy, pokazałam mu strój. TADAM! I...........................................
.......................................................................................................................................................
Mina mi zrzedła. Już widzę, że nie trafiłam. Ale nie ze mną te numery! Dalej, dawaj przymierzać! I usłyszałam, że z całego tego stroju fajna jest tylko korona... A cała reszta? "Mamo! Ale ja w tym wyglądam GRUBO! Nie podoba mi się. Nie ubiorę. Nie będę występować!"
Struchlałam i proszę, i błagam. Nic. Zdjęłam, już porządnie wściekła, i mówię, że wobec tego kara na bajki do końca czerwca. :D Nie, żeby zaraz zadziałało. Odwiesiłam strój na wieszak do szafy, a swój nos zwiesiłam na kwintę. No co jak co, ale tego się nie spodziewałam! I moje kochane dziecię, mądre bardzo, musiało widać zauważyć, że mi przykro. Podszedł do mnie, przytulił i mówi:
"Mamo. To ja ubiorę ten strój. Już się nie martw. Ale bajki będą, a po przedstawieniu kupisz mi coś słodkiego, w prezencie, dobrze?"
No ufff... Kryzys zażegnany... :D Nawet dał sobię sesyję walnąć tycią, no nie za długą, jakąś kilkudziesięciosekundową może, ale jest. :D
A tak się prezentował już na przedstawieniu. Szkoda, że nie wiedziałam, że jego rola wymagała jego obecności na scenie jakieś 15 sekund... Tekst trudny i długi, ale tak szybko powiedział, że właściwie... przemknął jak wiatr po scenie. I tyle go widzieli.
~PaT
No, no wiatr elegancki nie ma to tamto :) A strój taki realistyczny, że aż mi zimno :D
OdpowiedzUsuńJak Marta?
UsuńMi wiatr kojarzyłby się raczej z wieloma odcieniami zieleni, ale strój jest bardzo sympatyczny. A opowieść o dorastaniu malucha- wzruszająca.
OdpowiedzUsuńTo prawda, aż się sama wzruszyłam, jak to pisałam. Ta mała, ciepła główka.. a co do stroju - wiesz, my znad morza, mi wiatr się wyłącznie z leciutką, morską bryzą kojarzy :)))
UsuńNie wiem czy będę kiedyś matką..ale domyślam się , że dzieci szybko rosną.. :) Przez to , co przeszłaś..to musisz mieć wieeelką cierpliwość.. oj..ja takiej nie mam..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , pełna podziwu..
aa..strój super :)
UsuńOj, dzięki! Super jak super, wiesz, no ciężko sobie wyobrazić wiatr. Ale na żywo bosko szumiał przy każdym ruchu, naprawdę jak wiatr! Rasowo :D
UsuńTak opowiadać o macierzyństwie to chyba tylko Ty umiesz! Jestem pełna podziwu!
OdpowiedzUsuńOj, thx :D
UsuńŚwietny pomysł , naprawdę !!!! Strój-Wiatr to naprawdę wielkie wyzwanie, ale dałaś radę, gratulacje !!!
OdpowiedzUsuńBianka za rok idzie do 1 klasy, na razie we wrześniu do zerówki w szkole, ale to i tak spędza mi sen z powiek ... ;)
;) Doskonale rozumiem :D
Usuńpiekny on jest .. :) a mama jak zwykle stanela na wysokosci zadania !!! buziaki
OdpowiedzUsuńPewnie, że piękny. :*
UsuńDziękuję za inspirację :)
OdpowiedzUsuńNo to mam super inspirację :) dzięki. A macie pomysł jak mam zrobic strój trawy????
OdpowiedzUsuń