Dobra. Mamy XXI wiek, mamy sieciówki i niemalże wszystko, o czym moglibyśmy zamarzyć - jest na wyciągnięcie ręki. Czasem tylko trzeba głęboko do portfela sięgnąć, ale jakby się uparł - to jest. A jednak doskonale jest mi znane uczucie, że "jeszcze nie znalazłam tego, czego szukam"... a najlepiej poznałam je wtedy, kiedy oczekiwałam narodzin Felutka. Ponieważ absolutnie nie zakładałam, że będę mieć trzecie dziecko, to gdy tylko Maksio podrósł, od razu wydałam wszystkie dziecięce akcesoria. Tym bardziej, że - umówmy się - za trzecim razem to już naprawdę powinna być dziewczynka i na pewno obkupiłabym ją w słodki róż! I tak pościel, kocyki, ciuszki, wózek, zabawki dla malucha, dosłownie WSZYSTKO zostało rozdane, bądź sprzedane. A tu nie minęły trzy lata i znowu spodziewałam się synka... :) I wtedy zaczął się szał. Wiedziałam, że to już ostatnie nasze maleństwo i zaczęłam spełniać swoje marzenia w kwestii wyboru ciuszków i akcesoriów. Wszystko musiało być idealne, prześliczne, jedyne, wyjątkowe i niepowtarzalne; każda para skarpetek, każde prześcieradło zostało przeze mnie tak wyselekcjonowane, jakby od mojego wyboru zależał co najmniej los Afryki. Ale - wtedy nie szyłam... nawet do głowy mi nie przyszło, że mogłam spróbować...! (I jak ja tego żałuję! Uwierzcie mi, że odkąd szyję dopuszczam nawet myśli o czwartym dziecku, żywej reklamie moich własnoręcznie wykonanych niemowlęcych pierdółek! :))) ) Bo czy jest coś przyjemniejszego, niż widok naszego wyczekanego maleństwa, otulonego jedynym w swoim rodzaju, unikatowym, przygotowanym z miłością kocykiem, pieluszką, podusią, ciuszkiem, czapeczką, śpiworkiem itp..?
Ale póki ten błogi stan nie nastąpi (a na pewno nie nastąpi w ciągu najbliższych lat, a może jednak w ogóle, zależy od tego, czy i kiedy wygramy w tego totka ;) ), to muszę szyć te drobiazgi urocze dla innych cudownych dzieci. Muszę - nie dlatego, że ktoś tego ode mnie wymaga, ale po prostu MUSZĘ, bo bardzo, bardzo chcę. Jest coś niesamowitego w maleństwie - człowiek chciałby otoczyć je absolutną opieką, ochronić przed wszelkim złem, zawinąć w kokonik bezpieczeństwa, gdzie jest miękko, przyjemnie, delikatnie i ciepło... Czy jest coś, co lepiej spełni tę rolę niż kocyk?
I cudowna się nadarzyła okazja - moja przyjaciółka już za trzy tygodnie rodzi swoje dwa upragnione maluszki (tak, bliżniaki! I to wyjątkowe - chłopiec i dziewczynka! Prawda, jak to się pięknie czasem plecie? Najpierw długi czas starań, a zaraz potem spełnienie najskrytszych marzeń - razy dwa!). W sobotę odbył się Gosiowy baby shower i zaniosłam tam dwa kocysie, w które włożyłam całe swoje serce.
Kocyki są cienkie, bo taki był zamiar - mogą służyć i latem, i zimą, a nawet jako pled na łóżko. Rozmiar 75x100cm, wykonane z bawełnianego weluru, podbite bawełnianą pikówką (a co, maluszki też muszą być trendy :D). Czyli 100% bawełny, mięciuteńkiej jak kokonik. No i label label :D Czyli najmodniejsze w tym sezonie ;) metkowe szaleństwo! Potrójnie zabezpieczone przed wyrwaniem :)))
KOCYK MAŁEGO KSIĘCIA
KOCYK MAŁEJ KSIĘŻNICZKI
A jak Wam się podobają? Jeśli chcielibyście takie cudeńko - z wypełnieniem lub bez, piszcie na boginieprzymaszynie@gmail.com
Cena do ustalenia, zależnie od wymiarów, materiałów, aplikacji i innych Waszych zachcianek :)
Cena do ustalenia, zależnie od wymiarów, materiałów, aplikacji i innych Waszych zachcianek :)
PaT
Są absolutnie cudowne!!!!!!!!!!!!!!!!! i wiem, ile serca wkłada się w taki kocyk, strasznie żałuję też, że moim uszyć nie mogę, choć nosze się z zamiarem, ale przecież mam ze stanów pledy takie, więc póki co nie szyję. Śliczne są, dziwne , że dopiero teraz odkryłyśmy nasze talenty prawda?:) Mój Maciuś zawsze ogląda i chwali co uszyję:)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem,co ja robiłam przez tyle lat - a szyłam już całkiem fajnie w liceum!!! 10 zmarnowanych lat! Mogłabym już może mieć swój butik na Manhattanie, hahaha :DDD
UsuńA zachwyt dzieci nad naszymi rękodziełami jest absolutnie najlepszą, najfajniejszą towarzyszącą temu sprawą! Mój Filip dumny jak paw mówi: "Moja mama umie szyć!" i pokazuje gościom nowym moje "uszytki" (w zastępstwie "nabytków" :D)
ja tez w podstawówce sobie szyłam, w technikum a potem nic, zero. Hmm...czym innym człowiek zajęty był czy jak. Maciuś poduszki znosi jak ktoś przyjdzie,żeby pokazać :)Słodkie dzieci są:)
UsuńPiękne kocyki :) Gratuluję umiejętności . I sam fakt ,że mama uszyła jest najlepszą reklamą :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie :))) Już się nie mogę doczekać, jak sama będę mogła ubierać moje dzieci - spodnie, bluzy, kurteczki :D Hehe
Usuńpiekne cuda :)
OdpowiedzUsuńtenks :)
Usuńo jejku cuda, kiedy ja tak będę pięknie szyć...masakra
OdpowiedzUsuńa szyjesz? :D
UsuńBARDZO ładne!! Brawo Dziewczyny!
OdpowiedzUsuńTenkju :))
Usuńprzesliczne !!!!! wszystko jest - rożne faktury materiału, metki, milusi materiał.. dzieci beda miały super pamiątkę, a fakt ze uszylas je samodzielnie - a wiemy ile to pracy ;) - mówi sam za siebie. rewelacja!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)))
UsuńTak bardzo w moim stylu, że bardziej być już nie mogą ;)
OdpowiedzUsuńMogę wiedzieć skąd Panie biorą te materiały? Ja latam po wszelkiego rodzaju hurtowniach i pasmanteriach a tam same sztuczne i co gorsza brzydkie materiały :(