poniedziałek, 7 lipca 2014

Najtrudniejszy i najpiękniejszy rok w życiu



Rok temu, 3 lipca, urodził się mój drugi syn, Maksio. Maksio postawił nasz świat do góry nogami. Pokazał, że schody z wychowywaniem dzieci zaczynają się właśnie wtedy, gdy pojawia się w domu kolejne potomstwo. Że od tej pory nie będzie łatwiej, nie będzie z górki, tylko o niebo trudniej. Że radości i trudy macierzyństwa będę mnożyła razy dwa. Że będę musiała zacząć dzielić swój i tak ograniczony czas sprawniej: żeby pierwszy nie czuł się odsunięty, a drugi dostał odpowiednią ilość uwagi i miłości. 




Zniknęły nagle chwile, w których mogłam odetchnąć. Bo zazwyczaj kiedy Kuba spał, sama mogłam też pozwolić sobie na drzemkę. Teraz już nie było o tym mowy. Ilość obowiązków się zmultiplikowała. Mogę Was zapewnić, że nie jest prawdą często powtarzane zdanie, że każde kolejne dziecko wychowa się przy starszych, przy okazji. 
Przyznaję, że ilość obowiązków w ostatnim roku trochę mnie przerosła. Nie miałam momentu wytchnienia. Dwoje naprawdę malutkich dzieci, a do tego powoli rozwijający się biznes szyciowy. Nie potrafiłam odpuścić na żadnej płaszczyźnie, do granic ambitna. Miałam więc chwile, że nie mogłam ruszyć ręką ani nogą. Łapałam infekcję za infekcją. Trochę wycieńczyłam organizm. Bo nie wyobrażałam sobie nie karmić dziecka co najmniej do roku, bo musiałam wszystko zrobić sama, bo oczywiście tak będzie najlepiej. Przyznaję, że przez ten rok nauczyłam się odpuszczać. Zarówno w temacie dzieci, jak i pracy. Z jednej strony stałam się bardziej asertywna, z drugiej akceptuję inne metody i sposoby opieki nad dziećmi. Może nawet potrafię przyjąć inne racje niż moja własna ;-) Prawda jest taka, że nie tylko my kształtujemy charakter dzieci. To tak naprawdę one poddają nas wielu próbom. Trenują cierpliwość, wytrzymałość na ekstremalne sytuacje różnego typu. Gdybym miała skonfrontować wyobrażenie, jakie miałam o macierzyństwie, nie będąc matką, z rzeczywistością, jaką zastałam po urodzeniu dzieci, to prawdopodobnie nie znalazłabym wielu punktów wspólnych. Przyznaję, że zdarzało mi się oceniać ludzi posiadających dzieci. Budować całe teorie, jak powinni postąpić w danej sytuacji, a już na pewno, jak sama bym postąpiła. Byłam teoretyczną ekspertką w dziedzinie macierzyństwa ;) Okazało się jednak, że nie tylko powielam te "błędy", ale też popełniam wiele kolejnych. 
Dziś już nie wyobrażam sobie wychowywać jedynaka. Kiedy widzę, jak z tygodnia na tydzień zawiązuje się relacja chłopców, jak zaczynają łapać kontakt, a nawet bawić się razem, pękam z dumy. W domu jest głośniej, ale też radośniej.
Maksio okazał się wspaniałym dzieckiem. W zasadzie oprócz trzech tygodni okupionych rozpaczą z powodu kolek, nie mamy z nim żadnych problemów. Jest radosny, zawsze uśmiechnięty. Mimo mikro wieku można z nim już negocjować, łatwo dojść do wspólnego stanowiska ;)Jest trochę leniuszkiem i każe nam czekać na pierwsze kroki (Kuba chodził już od jakichś trzech miesięcy w tym wieku). Nie wybrzydza przy jedzeniu, smakuje mu dosłownie wszystko. Naprawdę zuch chłopak. Wpatrzony w brata jak w obrazek ;) Do tego kula energii. Nie usiedzi w miejscu nawet przez sekundę. 
Widzę, że już powoli wychodzimy na prostą. Tak zwany okres pielęgnacyjny dobiega końca. Tu na wakacjach w Borucinie czuję, że Maksik już nie za długo będzie pod moimi skrzydłami. Kuba, mimo że starszy tylko o 17 miesięcy, jest już bardzo samodzielny. Cały dzień na rowerze, trampolinie albo w wodzie. Nostalgia mnie ogarnia, jak o tym myślę. Szczególnie, jak patrzę na zdjęcia, gdzie Maksio ma zaledwie kilka dni. Bo było to tak niedawno, dosłownie przed chwilą. A tyle się zmieniło. Zawiniątko przesypiające niemal całą dobę już teraz jest małym chłopcem z wyrazistymi cechami charakteru. Ciekawa jestem, co przyniesie kolejny rok... 


Pierwsze chwile z Maksiem. Jakieś dwie godziny po urodzeniu ;)


Rozpływam się, jak patrzę na te zdjęcia ;)



Wszyscy pomagaliśmy Maksowi w ważnym momencie ;)





No więc próbował sam także zdmuchnąć świeczkę ;) Wyglądało to mniej więcej tak ;-)


Laurki od chłopców Patrycji. Wzruszające na maksa!


Nie mogło nie być lodów dla solenizanta ;)




Chłopcy weszli w konwencję bez proszenia ;) Wierzcie lub nie, ale sami sobie dobrali czapki pod kolor ;)




Urodzinowy outfit. Musiało być tak samo ;-)





Wspólne dmuchanie balonów 


I jest ;)


Cały Maksio :) Zawsze radosny i bardzo towarzyski.


U taty najbezpieczniej ;)




Gdzie diabeł nie może, tam Maksa pośle. Naprawdę wszędzie wlezie ;) A mnie te małe wyłaniające się nie wiadomo skąd rączki rozkładają na łopatki ;)


Typowa zwiecha. Za dużo wrażeń chyba ;)




Takimi właśnie jesteśmy rodzinami. Dzieci z nami od małego podróżują. W każdych warunkach sobie radzimy. 



A na wieczór gratka dla starszaków. Ognisko ;) Maks już nie doczekał. Padł od nadmiaru emocji ;)










22 komentarze:

  1. Aby kolejny rok był łatwiejszy ale przyniósł tak samo wiele pięknych chwil! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łatwiejszy pewnie nie będzie, za to inny ;-) A pięknych chwil z penwością mnostwo

      Usuń
  2. Włąśnie usłyszałam ostatnio, że przy dwójce jest najtrudniej (mam w domu 3,5 i 1,5 latków płci męskiej) bo pierwszemu nie chce się pogorszyć statusu,a drugiemu wynagrodzić, że nigdy jedynakiem nie był,a przy trójce już nie ma takich dylematów :) I szczerze przyznam, że pierwszy rok też okupiłam przywyczajaniem się do zmiany oczekiwań - głównie względem siebie :D ostatnio czuje, że zaczyna być ciutke łatwiej, mąż śmieje się, że pewnie zachwilkę wpadniemy z trzecim co by czasem się nie wyspać.. tak więc życzę też tego poczucia, że zaczyna być z górki i oby się tylko umacniało !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlpszego dla maluszka :-). U mnie za kilka dni młodsza córcia skończy 2 latka ;-). I ja ciągle nad trzecim myślę ;-) hehe

    OdpowiedzUsuń
  4. Sto lat! :) u mnie różnica będzie 2 letnia, za dosłownie tydzień mam tp a godzina o której piszę ten komentarz sama mówi za siebie, jak kobiecie w końcówce ciąży jest ciężko... Jestem przerażona tym co mnie czeka, na razie więcej czarnych myśli niż tych radośniejszych :( ale z czasem minie :) cóż wiem że szykuje sie cieżki rok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno minie ;-) Rok temu czułam to samo! Będzie dobrze ;-)

      Usuń
  5. Wszystkiego dobrego dla Maksika! Niech się zdrowo rozwija i uśmiecha się tak często jak dotychczas :) Zdjęcia rozczulające <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam, powiedziałabym, że nawet sporo prawdy w tym jest. Ale cóż, macierzyństwo to i tak jedno z piękniejszych przeżyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sto lat!!!
    Nam w grudniu urodzi się drugi bobas, będziemy mieli różnicę 19 miesięcy z kawałkiem między dziećmi. Mam tyle obaw, że miejsca by nie starczyło, żeby je opisać, ale damy radę;)
    Wam też życzę już stabilizacji i spokoju;)

    OdpowiedzUsuń
  8. wiem co znaczy dwojka maluchow, (moi chlopcy 2,5 i 4)
    jednak najlepsze co rodzic moze dac swojemu dziecku to rodzenstwo
    bedzie coraz lepiej, pozdrawiam i najlepsze zyczenia dla malego jubilata:)

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas jest niecałe 19 miesięcy różnicy. Młodsza Nina we wrześniu będzie miała 2 lata. Mniej więcej od czasu, kiedy skończyła 1,5 roku, bawi się już fantastycznie z Milą. W zasadzie 80% czasu zajmują się sobą, zaś my - rodzice - powoli odzyskujemy wolność ;-)

    Poza tym to cudowne patrzeć na nie razem!

    Tak więc jeszcze chwila i będzie luz! :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem o czym piszesz... U nas różnica między dziewczynkami to 18 miesięcy. Młodsza ma 4 miesiąca i to niezła szkoła życia... Pozdrawiamy!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że starannie odrobimy pracę domową w tej naszej szkole życia ahahaha ;P

      Usuń
  11. Piękny, prawdziwy post :)
    Zdjęcia są cudne !
    Aż trudno uwierzyć, że Maksio już tak urósł :D Jest przesłodki !!!
    Wszystkiego NajNajNajlepszego dla Maksiula i całej Waszej Kochanej Rodzinki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepszego dla Maksia :)
    Bardzo mi się podoba jak piszesz o swoich macierzyńskich rozterkach, jak to dobrze że wreszcie w mediach coś się ruszyło i macierzyństwo nie jest przedstawiane już tylko jako cukierkowy obrazek. Bywa ciężko, sama też o tym piszę :)

    OdpowiedzUsuń