wtorek, 2 grudnia 2014

Boskie warsztaty w nowej pracowni!



     Gdy za oknem szaro i coraz trudniej znaleźć ciekawą rozrywkę poza domem, warto poszukać czegoś, co sprawi nam ogromną frajdę - bez konieczności wychodzenia z domu.
Mamy dla Was świetną propozycję: NAUCZCIE SIĘ SZYĆ! To najlepszy sposób na nudę i jesienną chandrę :D



     
     Możecie się uczyć metodą prób i błędów, oglądając tutoriale i instruktaże na Youtube, albo poszukać wokół siebie kreatywnych miejsc jak nasza bOskA PrAcoWniA, w których odbywają się podobne kursy i warsztaty! 
Same uwielbiamy szyć, szczególnie tworzyć nowe projekty. Daje nam to tyle radości, że mogłybyśmy eksplodować, gdybyśmy nie dzieliły się nią z innymi! Z ogromną satysfakcją prowadzimy zatem nasze boskie spotkania przy maszynach, bo widzimy, jak dziewczyny mocno się angażują, jakie mają fantastyczne pomysły, zapał... Z reguły dziewczyny, które do nas przychodzą, są początkujące w tej boskiej dziedzinie, ale uwierzcie - każda już po chwili daje radę szyć niemal zupełnie samodzielnie. Podstawowa obsługa maszyny wchodzi w krew w trakcie pierwszej godziny, a im bliżej końca, tym mniej jesteśmy "przywoływane" do rozmaitych awarii :) Prawda, dziewczyny? I jak widzimy piękne efekty pracy, tym bardziej poziom naszego zadowolenia rośnie. Przekonajcie się sami!

     W listopadzie odrobiłyśmy warsztatowe zaległości. Wreszcie wykorzystałyśmy w pełni nasz warsztatowy potencjał. Przecież to właśnie dla warsztatów zdecydowałyśmy się zmienić naszą jedną "izdebkę" na dwie ;) Mamy teraz dwa pokoje, w których jeden służy głównie do twórczego bałaganu... tfu, szału :D 
Odbyły się aż dwie warsztatowe tury. Na początku foto - relacja z naszego pierwszego minikursu, który trwał dwa dni. Tym razem obecnością zaszczycił nas m.in. malutki Krzesimir. Najgrzeczniejsze dziecko, jakie kiedykolwiek poznałam - całe dwa dni był cichuteńki, spokojniutki, połowę spał, a drugą połowę - cudnie się bawił sam ze sobą. Naprawdę, sama poszłabym na kurs, jak stworzyć taki cud natury :D


Dzięki niemu jego mama, Patrycja, mogła pracować w pełnym skupieniu :D


 Joasia przyjechała z daleka na weekend do Gdyni z całą rodzinką, by z nami szyć - to dla nas ogromny komplement! :D


Tak samo jak Arleta i Gosia, które także specjalnie na weekend wybrały się do Trójmiasta! Obie pracują na codzień w szkole specjalnej i swoje nowo zdobyte umiejętności będą wykorzystywać na twórczych zajęciach ze swoimi uczniami. Ci, posiadający rozmaite ograniczenia, będą mogli zdobywać wiedzę na nowych zajęciach, uczyć się czegoś zupełnie nowego, pokonywać słabości. Jesteśmy mega dumne, że mogłyśmy być zarzewiem tych zmian. Niesamowite uczucie...



A tu Ania, szalenie pozytywna osóbka z zaparciem godnym mistrza!



Nasza boska pracownia uwielbia, gdy jest w niej dużo ludzi... od razu robi się przytulniej :)


I nawet bezlistne drzewa nie wydają się wówczas tak przygnębiające!



Wiecie, co to? Mood lamp! Zmieniająca kolory lampa dobrego samopoczucia ;) Ostatnio czułyśmy, że jest nam bardzo potrzebna :P :D


Praca wre! Chociaż  oprócz szycia nasze warsztaty przypominają trochę sabat czarownic lub babską grupę dyskusyjną. Leit-motivów naszych rozmów jest kilka :D Za każdym razem przewijają się podobne tematy. Z początku jesteśmy dla siebie obce - ale zaraz zaczynamy gadać, opowiadać... o dzieciach najczęściej... i ich chorobach, problemach wychowawczych. Zdecydowanie najwięcej emocji za każdym razem wywołuje temat porodu - nie wiem, jak to się dzieje, ale ZA KAŻDYM RAZEM rozmawiamy o porodach :D Każda matka nosi w sobie tę niepowtarzalną historię, widać, jak ogromnie ważny to jest dla nas temat...!
Kobiety, matki lub przyszłe matki, żony, kochanki... I przy tych maszynach snujemy nici wzajemnego porozumienia, które wyrasta ponad różnicami poglądów, wieku, małżeńskiego lub matczynego stażu. Wymieniamy różne uwagi i to naprawdę często przypomina grupę wsparcia. Zdecydowanie większość osób, które wpadają na nasze warsztaty to kobiety, które szukają odskoczni od rzeczywistości. Nie, żeby ta była zła czy szara; szukamy po prostu takiego oderwania się, własnej przestrzeni, chwili sam na sam ze swoimi myślami. Poza byciem mamą, żoną i kochanką właśnie... poza "zwykłą", codzienną pracą. To ogromnie ważne, znaleźć coś, co zajmie nam myśli i ręce, a przy okazji będzie źródłem wielu satysfakcji...


O, a  tu asystentka Joasi - też Patrycja :D Córcia także szyła sobie dodatki, co prawda ręcznie, ale zobaczcie, jaki piękny był ostateczny efekt - foto na końcu!


Rozpływałam się :D


Cudowna czapa! :D Prawda?


Takie świetne komplety wyszły spod rąk dziewczyn :)


 I do kompletu - i torebki :) Miałyśmy szyć jeszcze getry, ale nie wyrobiłyśmy się, niestety :/


Pati pracuje w pełnym skupieniu :D


A maluszek - totalnie niewzruszony!


O, o - taki jest ostateczny efekt naszego wspólnego szycia. Co prawda - my służyłyśmy tylko dobrym słowem i radą, ale... duma nas rozpiera i tak!




Zobaczcie, co oprócz cudnej czapy, komina, torebki uszytej przez mamę Pati ma w ręku :D
Cudna torebunia własnego autorstwa!




Nasza sarenka to też młoda adeptka sztuki uSZytkowej ;) Na razie przygląda się z daleka i wyrabia dobry gust ;) A potem, zobaczymy :D

A tu już kolejne warsztaty :) Dziewczyny były zachwycone pomysłem szycia czap z uszami i także stworzyły piękne komplety :) Na szczęście z naszego planu tworzenia świątecznego klimatu także coś wyszło ;)

Tym razem dziewczyn było cztery, maszyn łącznie - sześć, więc postanowiłyśmy szyć razem z dziewczynami. Co prawda wiele nie dałyśmy rady, ale zawsze wspólna przyjemność :D





Jola tak pilnie szyła, że zdążyła w 6h "obszyć" całą rodzinę :D


I znowu miałyśmy wspaniałe towarzystwo! Kolejne super - grzeczne dziecko :))) 
Milan to kuzyn moich chłopaczków - cudownie dał radę cały dzień u nas wysiedzieć! Brawo :D




Szyjemy podusie świąteczne - jeszcze dzisiaj będą w sklepie :)



Tradycyjnie już towarzystwa dotrzymywały nam boskie maszyny JANOME! Tu moja własna, najkochańsza <3



Pierwsze spotkanie Marty i maszyny zakończyło się turbo - sukcesem: stworzyła dwustronną czapę i komin dla córki, oraz podusię i świąteczną skarpetkę na prezenty :D


Jola uszyła kilka poduch, a przy okazji kocią czapę i komin dla synka :D I to wszystko osoba, która nigdy wcześniej nie miała kontaktu z maszyną do szycia!


Mama Milanka, Asia - marudziła, że nie potrafi i nie ma cierpliwości, a uszyła dwie czapki, dwa kominy i poduchę :D Wszystko w nasze boskie 6 godzin!



Karina uszyła czapę, dwa kominy i cudowną, świąteczną girlandę :D Zazdrościmy!


     Co tu dużo mówić, dumne jesteśmy i naładowane pozytywną energią po każdym takim kursie. Szczególnie, jak widzimy, jak bardzo dziewczyny są zadowolone, dumne z siebie, każda jedna!.. To prze-fantastyczne uczucie, dzielić się radością - nie tylko szycia. Wychodzimy z pracowni i wiemy - życie jest piękne, my jesteśmy piękne i mamy sprawczą moc w rękach. Możemy z niczego wyczarować piękne przedmioty, choćby wyłącznie dla własnej przyjemności i satysfakcji... Warto. Polecamy. Takiego spełnienia nie da Wam nic innego!

~P.



6 komentarzy:

  1. Bosko :-) Od razu skojarzyły mi się dawne czasy kiedy kobiety z całej okolicy spotykały się wspólnie na szydełkowanie, szycie, haftowanie... a przy tym mogły spędzić ze sobą czas na rozmowach i odpoczynku od codzienności. U Was jest dokładnie tak samo i tego zazdroszczę, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa :-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszamy kiedyś, jak będziesz w okolicy :) Babiniec na max!

      Usuń
  2. Witam panie mamy:) bardzo ciekawy blog, gratuluję świetnego pomysłu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super sprawa. Chętnie wpadłabym do Waszej pracowni, na taki właśnie sabat przy herbacie i maszynie ;) Na pewno uczestnicy Waszych warsztatów dostają masę (bo nie wiem w jakich jednostkach się to wyraża?) pozytywnej energii w bonusie!
    I widzę, że certyfikaty dumnie wyeksponowane na ścianie! :)
    Ech, zazdraszczam!
    Mam prośbę, czy myślałyście o poście dotyczącym maszyn do szycia? Co kierowało Waszym wyborem, co testowałyście? Wiem, że takich wpisów w Internecie jest masa, ale jestem ciekawa Waszej opinii. Również w kwestii owerloka.
    Pozdrawiam, dopinguję i tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D A wyeksponowane, bo w końcu gdyby nie kurs, żadnego "BPM" i żadnego "BOSKO" by nigdy nie było!
      Co do maszyn - niedługo powinno się cosik pojawić :)

      Usuń