Zdradzę Wam dzisiaj tajemnicę.
BPM nie spoczęło na laurach. Nie zawieszamy działalności i nie zwalniamy tempa. Rozwijamy się. Wbrew okolicznościom, a raczej - z nimi :D
Kiedyś pisałam, że gdy pierwszy raz zamówiłyśmy całą belę, nie mogłyśmy spać z wrażenia - i z radości, i z obawy, że się nie sprzeda… tak dzisiaj, gdy mamy pełny magazyn naszych bel autorskich dzianin - jesteśmy dumne. Pijane ze szczęścia! I pełne wiary we własne możliwości!
A wróżono nam - z fusów… - że to się nie uda.
Już nigdy.
Gdy Marta zaszła w ciążę, nie kryłam zaskoczenia, ale i wielkiej radości - nie ma nic piękniejszego, niż zdrowe maleństwo, a dzieci uważam za największy możliwy dar i wielkie szczęście. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłby to być dla kogoś jakikolwiek problem. Dlatego byłam w ciężkim szoku, gdy jedna z "życzliwych" koleżanek zapytała mnie wprost, a nawet stwierdziła "niezbity", jej zdaniem, fakt: "Musisz być mocno wkurzona, co? Ledwo BPM ruszyło z kopyta, a tu Marta się wyoutowała z firmy? Wszystko będzie na twojej głowie…"
Owsze, wkurzyłam się wtedy niemożebnie, ale z innych zgoła przyczyn. Po pierwsze - koleżanka nie miała prawa się tym w ogóle interesować, bo nic jej do tego, po drugie - znam Martę na tyle, by wiedzieć, że mi to zupełnie nie groziło. I po trzecie i najważniejsze - dzieci moich przyjaciół są moimi dziećmi i wara (!) mi od bezdusznego oceniania i wygadywania za ich plecami! A już sądzenie mnie po sobie - bo ona by się pewnie w takiej sytuacji wkurzyła - to było dla mnie za wiele. Wygarnęłam jej wtedy ostro, co o tym wszystkim sądzę, i co sądzę o jej własnych priorytetach.
Nie rozmawiamy do dziś ;)
Poczułam wtedy, jak strasznie mali potrafią być ludzie i jak zaślepia ich nie to, co powinno - sukces, pieniądze, wygoda, zamiast rodziny, miłości, przyjaźni i wsparcia. Dlatego, być może, komentarze, które mnie czekały po tym, jak sama niespodziewanie stanęłam przed bliźniaczym wyzwaniem, nie zdziwiły mnie już tak bardzo. A och, były jeszcze gorsze! Począwszy od zupełnie idiotycznych, ale mocno wkurzających:
- Wpadliście z tą dwójką, co? (nie, zaplanowałam bliźnięta, nie wiesz, jak to się robi? ;) )
- Masakra, szalenie ci współczuję! Jak ty to ogarniesz? Ja bym się chyba zastrzeliła!
- No teraz to już chyba nie będziecie prowadzić BPM? No jak czemu nie? Przecież nie dacie rady! Ty w podwójnej ciąży będziesz musiała leżeć, a Marta z noworodkiem na pewno tego nie ogarnie.
Albo:
- Zabawna z ciebie optymistka, Pat. Szczerze trzymam kciuki, ale nie wierzę, że uda wam się w dalszym ciągu robić BPM.
Klasykiem była rzecz właściwie dla wszystkich oczywista:
- Zawieszacie działalność?
A najzabawniejsze…
- A może chcecie sprzedać markę?
- Tak, chcemy. Za dwa miliony dolców! :D
Na szczęście tylko bardzo słabi znajomi, albo wręcz obcy ludzie byli w stanie wyrzucić z siebie takie głupie teksty. Wśród rodziny i przyjaciół spotkaliśmy radością i ogromnym wsparciem. Nawet w momencie, gdy na samym początku, porażeni obawą, sami nie umieliśmy skakać ze szczęścia, to przyjaciele i rodzina brali nas za ręce i uczyli nas skakać. Cieszyć się. Bo chociaż będzie trudniej - mówili - to tyle więcej miłości i czystej radości nas czeka! I dzięki im wszystkim uwierzyliśmy w to, aż dzisiaj nie możemy z tej radości wytrzymać...
Dlatego to wszystko, co się dzieje teraz, jest naszym manifestem. Moim i Marty. Prztyczkiem w nos i dowodem na to, że gdy się chce - to można, a jeśli coś miałoby nas powstrzymać - to na pewno nie ciąże i kolejne dzieci. Bo oto…
NADCHODZI NOWA KOLEKCJA!
I jesteśmy z niej dumne jak nigdy dotąd! Bo z noworodkiem na ręku i z dwójką bąbelków w brzuchu, w przededniu wielkich zmian rodzinnych, mieszkaniowych i wszystkich innych - robimy jutro sesję zdjęciową nowych wzorów, nowych kolorów, nowych modeli. Dałyśmy radę. A czemu? Bo BPM to po prostu firma rodzinna!
Narodziła się z prawdziwej przyjaźni, a wypłynęła na szersze wody z miłości do dzieci. Nie tylko naszych własnych, ale naszych - przede wszystkim. Od początku miałyśmy jeden cel - realizować się zawodowo, ale w taki sposób, by nie tracić z oczu tego, co najważniejsze - naszych maluchów. Naszych rodzin. By nie pracować od - do i by z pracy czerpać radość, by do domu przynosić z niej tylko pozytywne emocje. I wierzę, że sukces BPM polega trochę na tym, że Wy to czujecie. Prawda?..
Dla dzieci to wszystko robimy i z myślą o Nich. A to, że z piątki nagle zrobiła się ósemka - w jednym roku! - nie zmienia tutaj NIC. A może właśnie zmienia - mamy jeszcze większą motywację i radość do tworzenia! Przed nami nowe plany i nowe możliwości, chcemy rozwinąć BPM jeszcze bardziej, bo nie postrzegamy naszych maleństw jako przeszkody - tylko motywacje do działania. I choćby było trudniej - to my już to wiemy…
UDA SIĘ!
Mamy tylko nadzieję, że będziecie z nami jeszcze długo… tak jak byliście i jesteście do tej pory. BPM rośnie w siłę nie tylko przez nasze dzieci i naszą energię - ale dzięki Wam, że nas czytacie, zachęcacie do działania, a czasem dacie kopa w d…
Wszystkim powtarzam, że BPM ma najlepszych czytelników na świecie. Czujemy się z Wami tak zżyte, jakbyśmy Was znały całe życie. Kojarzę Wasze imiona i nazwiska, pseudonimy, kocham wymieniać z Wami maile i wiadomości w privach. Może dlatego jest tak fajnie i tak bardzo nam się chce działać w BPM, że tworzymy tutaj jakąś społeczność. Możemy się pokłócić troszkę (jak o sprawę doktora Chazana albo o uchodźców ;) ), a potem, gdy dzieje się coś złego, możemy na Was liczyć. To tylko pokazuje, że jesteśmy ludźmi z krwi i kości. I mamy swoje zdania. Żywi ludzie. Nie boty i puste lajki.
Dziękujemy Wam za wszystko. I obiecujemy - już niebawem nasze nowości, o które wciąż dopytujecie, pojawią się w sklepie. Mamy już nową kolekcję ready, steady, go… jutro robimy sesję zdjęciową, wisienkę na torcie.
~P.
Ja Was Kocham, między innymi dzięki temu, że pokazałyście, że z dzieciakami można spełniać swoje marzenia o biznesie :) Motywujecie wiele z nas. Kocham Was za teksty, za to że jesteście takie boskie i ludzkie równocześnie.
OdpowiedzUsuńMoje marzenie o drugim dziecku właśnie się spełnia, jestem w 19 tygodniu, i nigdy nie czułam więcej siły, motywacji i energii do prowadzenia swojego małego biznesu :)
Dziewczyny trzymam za Was mocno kciuki, bo wiem, że dacie radę <3
I tak trzymać! Ciąża to nie choroba, a dzieci to nie kara 😁 ciekawa jestem nowej kolekcji bardzo bardzo
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPewnie, że się uda. Dzieciątko to samo szczęście a dwójka to podwójne! :) Także dacie rade, czasu mniej, ale naciągnięcie jakoś tę dobę. Wróciłam do pracy 1,5 miesiąca po porodzie i dajemy radę. Mus to mus, ale jak prowadzi się działalność to tak jest. Teraz szukam po nocy chwilki czasu na hobby:) Twórzcie dalej te cuda <3
OdpowiedzUsuńNo musi się udać dziewczyny , no musi.....bo kto wnuki wam ubierze!! To dopiero będzie gromada!!! WIęc musice już teraz szyć ;) żeby się wyrobić do wnuków.
OdpowiedzUsuńA tak serio to podziwiam Was szczerze, bo to nie jest łatwe co robicie, bo to nie jest łatwy chleb! Ale dzielnie się z tym wszystkim mierzycie i dacie radę :D.
juz czekam z niecierpliwoscia,
OdpowiedzUsuńwlasicwie to nie dopuszczalam innej mysli jak tylko kolejna jesienna kolekcja
a dzieci to cuda, nie bez powodu sa akurat takim rodzicom dawane:)
Uwielbiam Wasz optymizm i podejście do różnych niespodzianek jakie przynosi życie. Też tak patrzę na świat a szklanka jest zawsze do połowy pełna! Najważniejsze w życiu są zdrowie i miłość, resztę da się ogarnąć i nie ma co narzekać, tylko brać się do roboty i wykorzystywać akurat takie opcje jakie życie nam podkłada. Nawet kłody 😉 a w domu mam 2 marudy 😏 Wszystkiego dobrego Dziewczyny i czekam na nowe cuda 😏
OdpowiedzUsuńsuper!!! zajawka wielce ciekawa, już się nie moge doczekać zdjęć! i cieszcie się, tyle dzieci, sama radość, samej mi się marzy..dzięki Wam wzięłam się w garść, założyłam bloga, piszę, czytam, motywuję się kazdego dnia, nawet i chleb i bułki zaczęłam piec.
OdpowiedzUsuńuwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa w tej samej branży i wiem, jak bywa... Bo jest i wesoło, i twórczo, ale i potwornie ciężko. Udało Wam się stworzyć coś niesamowitego, na pewno nie ma drugiej takie marki na świecie;) I kobiet, które łączą co najmniej 8- etatów, jak nie 30-stu w ciągu 24 h;)
OdpowiedzUsuńno i bosko!!!
OdpowiedzUsuńCzekam czekam kocham <3
OdpowiedzUsuńJustyna M.F.
Tytuł wpisu mówi wszystko. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że możecie chcieć się wycofać. Z całego serca Wam kibicuję i trzymam kciuki za Waszą ósemkę. Niech rośnie zdrowo i inspiruje Was ile tylko się da!!!
OdpowiedzUsuńNo, ale dlaczego miałybyście z czegoś rezygnować? Moja Mama zawsze powtarzała, że każde kolejne dziecko daje jeszcze więcej siły i energii do działania. Ma nas czwórkę, więc ja jej wierzę. Z Waszym pozytywnym podejściem do życia i wielką miłością do dzieci, do rodziny w ogóle, nic Was nie powstrzyma. Rodzina to taka siła napędowa, że czasami się sobie samej dziwię, że chociaż miałam więcej czasu gdy dzieci nie było, to robiłam o wiele mniej niż teraz. Trzyma za Was kciuki, kibicuję i przesyłam uściski :)
OdpowiedzUsuńJesteście FANTASTYCZNE! Co za POWER! Jestem z Wami i czekam na nową kolekcję!!! :-*
OdpowiedzUsuńOooo nieeeee, a ja tak liczyłam, że sprzedacie jednak BPM i ja ją kupię :D:D:D A tak serio, to wiadomo było, że dacie radę ! :) Nie wątpiłam ani przez moment. Myślę wręcz, że więcej pociech to więcej natchnienia. Ściskam boskie mamy i boskie maluchy (od tych większych po te najmniejsze!). I na nową kolekcję czekam z dziką niecierpliwością !!!!
OdpowiedzUsuńPati! Jeżeli wierzysz, ze się Wam uda to na pewno się uda. Pamiętam Cie jako optymistkę i taka zostań. Ja- choć skończyłam 40- tkę to w ubiegłą sobotę w krótkiej białej sukience i 2, 5- metrowym welonie poszłam do ślubu jako stara- panna młoda. Przed nami szły nasze dzieci- Narcyzek w garniturku i Wikunia w ślicznej białej sukience ze skrzydełkami motylka przypiętymi do ramion wyglądała jak mały elfik. Może było nietypowo, może zgorszyliśmy niektórych, ale w końcu to był nasz ślub koscielny. Więc robcie co kochacie bo jesteście wspaniałymi kobietami.
OdpowiedzUsuń:-) I tak trzymać! Zresztą nie od dziś wiadomo, że Mamy są najlepszymi osobami do prowadzenia własnego biznesu :-) Mimo kłód, przeszkód i wielu problemów zawsze dacie radę, bo macie siebie, rodzinę i przyjaciół. Mnie ostatnio też przyjaciółka zdołowała. Akurat po Niej bym się tego nie spodziewała, a wręcz przeciwnie, bo znamy się od ponad 30 lat, ale to nic. Popłakałam sobie, schowałam się w małym dołeczku, ale powoli już z niego wychodzę i też dam radę :-) Trzymajcie się ciepło. Buziaki! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam. BPM. Choć nigdy nic jeszcze nie kupiłam, ale jak będzie mi dane zostać mamą, zgłoszę się :))) narazie tylko podgladam. Myślałam o jakimś ciuszku dla Podopiecznego, ale rodzice nie docenili hand made-owego uszytku mojej znajomej, która uszyła śliczne porteczki a ja je podarowałam Podopiecznemu. Ale ale! Będę miała swoje to chyba na 1ogien pójdą pandy :P nie mogę się doczekać ;)))
OdpowiedzUsuńSzyjcie dalej!
Pozdrawiam,
Niania Ania.