poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Czas na drzemkę! - Wyprawka przedszkolaka



     Żłobek, przedszkole... temat rzeka. Każda mama panicznie boi się rozstania z maluszkiem. O ile jest pewna, że sama, jako dorosła, raczej poradzi sobie z tęsknotą i strachem o dziecko w obcych rękach, o tyle sen spędza jej z powiek, jak rzeczony maluszek poradzi sobie w nowej sytuacji. Im mniejsze dziecko, tym lęk jest większy. Znacie to, prawda?





     Chciałabym Wam powiedzieć, że nie musicie się martwić. Właściwie mogę to zrobić. Cóż z tego, to bezcelowe! I tak Was nie uspokoję, dopóki same się nie przekonacie...
     Ja przeżyłam to trzy razy, puszczając po raz pierwszy do żłobka i przedszkola najpierw Filipka, potem Maksia i Felka na końcu. I chociaż nie było łatwo, za każdym razem na początku płakałam i ja, i synek, to generalnie te łzy, lęki i bezsenność były totalnie nieuzasadnione. Panie w naszym żłobku, a potem w przedszkolu, są fantastyczne. Opiekuńcze, cierpliwe, a przy tym konsekwentne i.. po prostu bardzo kochane. Nigdy nie miałam poczucia (no, może gdy puszczałam Filipka w zupełnie obce i nieznane mi ręce, ale potem nigdy), że oddaję je w miejsce bezduszne, bez serca... Gdzie będzie musiał, niczym mały Tarzan, radzić sobie pośród dzikich i nieprzyjaznych osobników :D
Szczególnie uspokajające właściwości miały panie z grup najmłodszych, gdzie dzieci przyjmowano od 1 roku życia. Balsamem, miodem na moje serce było, gdy oddając dziecko rano, wkładałam je w ich ramiona. Dosłownie. I często widziałam, odbierając o różnych godzinach, że okazują dzieciom dużo czułości. Przytulały, nosiły, głaskały, uspokajając płaczące maleństwa. I nigdy nie przyszło mi do głowy być zazdrosną czy złą o ten dotyk, o ten kontakt fizyczny. Wiem, że niektóre matki mają z tym problem, ale ja tego nie rozumiem. Moje wykochane, wypieszczone maleństwo przyzwyczajone jest do całego ogromu miłości, od rana do wieczora. Do pieszczot, gilgotek, przytulania, całowania, noszenia i ściskania. Przybijania piątek, trzymania za łapkę przed snem. Jak mogłabym być na kogoś zła o to, że daje mojemu dziecku to, czego potrzebuje? Sami powiedzcie? To cudowne, że teoretycznie obce osoby, biorące pensję za to, co robią, potrafią pracować z maluchami - wkładając to całe swoje serce. Pozdrawiam raz jeszcze szczególnie panią Elę i panią Emilkę, oraz panią Kasię z grupy Smerfów, które niańczyły całą moją trójkę... <3

   Ale do rzeczy, jak zwykle rozwlekam się, ale wiem, że to temat bardzo aktualny i sama podchodzę do niego bardzo emocjonalnie. Mamy sierpień, jeszcze kilka tygodni, które miną niesamowicie szybko i... nadejdzie wrzesień i czas rozstania. Żłobek, przedszkole, szkoła.. Każda kochająca mama, stresując się na zapas, zrobiłaby wszystko, by zminimalizować lęk dziecka i jego stres. Niejako zadośćuczynić - w swoim sercu - fakt, że dziecię puszcza w świat, na głębokie wody. Potrzebną wyprawkę kompletuje, przeżywając każdy jej drobny element. Pieluszki z kotkiem, z Dorą, z dinozaurami. Do tego poduszka w ulubioną Małą Syrenkę, a kocyk z Bobem Budowniczym. Kapciuszki z Dustym, a worek na kapcie z Troskliwym Misiem i piżamka z ukochanym Zygzakiem. A potem podpisuje to wszystko pieczołowicie zaprasowujac, by imię i nazwisko nie wyblakły w praniu...
Znacie to, prawda? Każdy ma inny budżet i inne priorytety, ale chyba każda mama spośród Was zgodzi się ze mną, że chciałaby podarować dziecku to, co najbardziej mu się podoba. Żeby było zadowolone i dumne ze swoich pierwszych rzeczy. Bo dziecko pierwszy raz będzie miało SWOJĄ własność. Której nie będą użytkować inne dzieci - tylko Ono. To napawa maluszka dumą i jeśli może napawać też rozkoszą - podobania się, to czemu nie? Ja bardzo dbałam, by dziecko zaakceptowało każdy mój wybór, a często pozwalałam mu zdeptać mój osobisty gust, by wybrało to, co jemu się najbardziej podoba. Nie jest to może najważniejsze w przygotowaniu dziecka do posłania do żłobka, ale z pewnością potrzebne i przyjemne dla obu stron, wspólne zakupy, pierwsze wybory, a potem pełna radość.

     Do napisania tego postu skłoniło mnie jedno z ostatnich zamówień. Kołderka BamBam, poduszka, niby nic nadzwyczajnego, a jednak.. na końcu mała niespodzianka :)) Sami zobaczcie!
Kołderka przedszkolaka ma wymiary 150x150cm. Pierwotnie miał to być śpiworek (i tak możecie je zamawiać, zapinany na zamek), ale ostatecznie został zwykłą, ale bardzo dużą kołderką, bo w przedszkolu woleli bez zamka.
Każde przedszkole ma inne wymagania co do wymiaru, ale z reguły proszą albo o 75 x 200 i składają w pół, albo właście 150x150cm. Wtedy spodnia część służy za prześcieradło / podkład, a wierzchnią się okrywa maluszki.
Po złożeniu na pół otrzymujemy wymiary 75 x 150cm, co spokojnie wystarczy, by otulić się przez cały okres przedszkolnych drzemek, wiele lat.
Wypełnienie kołderki stanowi spikowana kołdra antyalergiczna, która nie ulegnie zniszczeniu podczas wielokrotnego prania. Sprawdziłam to na własnych dzieciach :)
Miłym dodatkiem jest buzia i uszki bambamowe, którymi maluch może się miziać i utulać do snu - przydatne, gdy dzieci mają taką potrzebę. Pierwsza literka imienia nie tylko służy identyfikacji - ale świadczy dobitnie o przynależności. Dzieciaczek jest dumny, że ma podpisaną swoją rzecz i nikt mu jej nie odbierze. Jak Wam się podoba?




W zestawie oczywiście poduszka, którą również możecie w pralce, w całości, prać i nic się nie stanie. Tak jak i z kołderką. Schnie szybko, jak wypierzecie z podwójnym wirowaniem na rano będzie suche :) Sprawdzone!


Oczywiście z jednej strony oryginalny, antystatyczny i grubo wytłaczany minky, a od spodu - organiczna, kolorowa bawełna o sprawdzonej niespieralności.









A na koniec niespodzianka - całość zapakowana jest w wygodny, mocny worek ze sznurkiem, w którym w razie zmiany pościeli wygodne jest przenieść ją do domu :) To BARDZO potrzebny patent, o którym przekona się każda mama przy odpieluchowywaniu ;)




Sama jestem zła na siebie, że dotąd nie wpadłam na to, żeby uszyć taki duży worek na pościel ;) Zawsze noszę wszystko osobno i często mi coś spada. Mokre i nieprzyjemne do podnoszenia :D



     Ja jestem bardzo zadowolona z efektu, ale jestem ciekawa Waszych uwag :) Jeśli natomiast marzy wam się taki śpiworek czy też kołderka, napiszcie na maila

boginieprzymaszynie@gmail.com 

lub na FB :)


PS Post kaszubski - bo już w niedzielę wyjeżdżamy stąd i nostalgia ogarnia mnie na samą myśl o wyjeździe - jest w przygotowaniu. Mam tysiące zdjęć i każde kocham, obrabiam z czułością i nie mogę się zdecydować, które najlepsze do pokazania... dajcie mi jeszcze trochę czasu, ale do końca tygodnia się pojawi ;)

~ PaT




14 komentarzy:

  1. Boginie dałyście czadu!! :D Rewelacyjny zestaw ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie - szałowe :D

    OdpowiedzUsuń
  3. super, a czy sa takie do łożeczek 90x120 i jak to wychodzi cenowo? puszeczka do herbaty

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny pomysł! A do tego śliczne :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, znamy bardzo dobrze :). My też w tym roku musieliśmy oswoić się z nową sytuacją - z przedszkolem. We wrześniu wróciłam do pracy i od września mój trzyletni synek chodzi do przedszkola. Trochę się bałam, bo to w końcu malutkie dziecko, ale na szczęście wszystko jest w porządku :). Co do Waszej wyprawki to jest bardzo ładna, te wzorki są urocze :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki kolor minky został użyty?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zestaw jest po prostu powalający, a poza tym dosyć uniwersalny - i dla chłopca i dla dziewczynki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawe zestawy dla dzieci :) tkanina minky jest bardzo przyjemna.

    OdpowiedzUsuń