czwartek, 13 lutego 2014

Walentynkowy konkurs i powolny powrót do normalności

No więc niechybnie zbliżamy się do tego dla niektórych pięknego, dla niektórych nieco tandetnego i wymuszonego dnia w roku, zwanego Walentynkami. Z tej okazji, razem z cudnymi dziewczynami z MaMo organizujemy konkurs! Trochę na przekór tym maruderom, którzy woleliby zaszyć się tego dnia w domu i przeczekać. Marta i Monika podarowały na konkurs dwie sukienki (link do strony MaMo). Nic prostszego, żeby je zdobyć. Wystarczy przysłać nam kartkę Walentynkową własnego projektu. Technika nieważna ;) Dwie najładniejsze kartki wygrywają ;D







I jeszcze trochę o samej firmie. MaMo to dwie dziewczyny z Poznania, które postanowiły zacząć produkować ubrania dla kobiet przed ciążą, w trakcie i po ciąży. Naprawdę doskonała jakość i wykonanie. Brakuje takich produktów u nas wciąż. Zobaczcie, jak piękną sesję w kieckach MaMo zrobiły sobie Ada i Magda z Crazy J&Z:



A tu już nagroda konkursowa:

Oto zasady:
1. W konkursie mogą wziąć fani profili MaMo i Boginie Przy Maszynie na FB.
2. Przesyłacie do 15 lutego na mail boginieprzymaszynie@gmail.com Walentynkę własnego autorstwa.
3.Udostępniacie plakat konkursowy.
4. Dwuosobowe jury wyłoni dwóch zwycięzców.Wyniki w niedzielę 16 lutego.
pOwODzeNIa!!!!


U mnie domowy areszt dobiega końca. Wkręciłam się okropnie w naszą wiosenną kolekcję, premiera lada chwila ;D Ale opowiem Wam jeszcze o jednej sytuacji, która mnie wczoraj spotkała. Takiej, która moim zdaniem w skali stresu znajdowałaby się naprawdę wysoko.
Pojechałam wieczorem na zakupy. Szybko nawrzucałam do koszyka, co potrzebne i biegiem do kasy, bo moja mama z Kubą czekali w samochodzie. Staję w kolejce, wykładam zakupy, okazało się nagle, że oczywiście nabrałam całą taśmę, pakuję i nadchodzi moment płacenia. Podaję kartę. Wstukuję PIN. Pan mówi, że mam wstukać jeszcze raz, bo za szybko. No więc naciskam przyciski w terminalu jeszcze raz. Komunikat: PIN niewstukany. Jeszcze raz to samo. Widzę kątem oka już ludzi przestępujących z nogi na nogę. Pan restartuje terminal. Trwa to około minuty. Do przestępowania z nogi na nogę dochodzą pojedyncze westchnienia i grymasy. Terminal w końcu zakakuje. Jeszcze raz wpisuję PIN. Komunikat: PIN nieprawidłowy. Mówię, że na pewno się zgadza, bo od lat mam ten sam. Pan jeszcze raz postanawia zrestartować terminal. Ludzie zaczynają już między sobą gadać, co tak długo. Mnie powoli oblewa zimny pot i stres. Po kolejnej minucie terminal się uaktywnia, wpisuję PIN i....KARTA ZABLOKOWANA!!!!! Płakać mi się zachciało. Bo ludzie już naprawdę wściekli. Cała taśma zakupów do zwrotu? Pan pyta, czy nie mam drugiej karty. Normalnie mam, ale tym razem zostawiłam w domu na stole, bo przed wyjściem płaciłam nią w internecie. Gotówka? Jest, ale nie wystarczy nawet na połowę zakupów. To co, robimy zwroty? Szybko jeszcze dzwonię do mamy, która czeka w samochodzie. Nie odbiera. Pytam, czy mogę wyjść na parking i wziąć od mamy gotówkę. Pan się zgadza, z dwojga złego woli poczekać, niż robić zwrot wszystkich produktów. Ludzie zaczynają już wołać, co się dzieje. Dlaczego nie otworzą dodatkowej kasy. Wracam z parkingu, na szczęście z gotówką. Przez szybę widziałam te wściekłe miny, tą kolejkę. Musiałam jeszcze wejść drzwiami wejściowymi i przejść cały sklep dookoła, bo akurat nikt nie wychodził, bo zablokowałam jedyną czynną kasę. Kiedy więc weszłam z powrotem do sklepu, udawałam, że tych wściekłych ludzi tam nie ma, że w ogóle sytuacja nie miała miejsca i dosłownie biegiem znalazłam się z zapakowanymi zakupami w samochodzie. Ot, taka codzienna moja przypadłość ;) Żeby było wesoło ;P


Wszystko w domu wraca do normy. Dzieci zdrowieją, a Kuba w poniedziałek zaczyna adaptację w żłobku. Mój stres w tym temacie osiąga właśnie apogeum ;) Nie sądziłam, że można mieć aż tyle wątpliwości i rozterek. Ale on już naprawdę duży jest, w domu się bardzo bardzo nudzi, towarzystwo mamy i młodszego brata już dla niego nieatrakcyjne. A jak widzi dzieci, jest najszczęśliwszy na świecie. Trzeba tego małego człowieka puścić w świat ;)






A Maksik kontynuuje postępy. Zasuwa już po całym domu, włazi wszędzie tam, gdzie nie powinien. Schowałam właśnie matę edukacyjną, nadchodzi kolejny, doroślejszy etap;) Bardzo to ekscytujące.



Wpis miał się ukazać wieczorem, więc chciałam go tak zakończyć ;) Ale że ukazał się następnego dnia wczesnym popołudniem, nie mogę powiedzieć dobranoc. Mówię więc do zobaczenia. Idę pracować nad wiosennymi uszytkami ;))


9 komentarzy:

  1. piękne kiecki, boski konkurs i tajemnicza wiosenna kolekcja... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to miałaś niezłą akcję w tym sklepie. Ja postaram się zrobić kartkę, chociaż czasu mało ale warto się ogarnąć i postarać bo nagrody fantastyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie akcje. U nas w osiedlowym sklepie często terminale odmawiają współpracy a bankomat na drugim końcu osiedla..Grr

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie coś to rozumiem , że można mieć zablokowaną kartę itp i o tym nie wiedzieć. ale jak ktoś stoi w kolejce do kasy i ma 3 produkty (wiadomo , że pani szybko to piknie) i dopiero po tym jak kasjerka powie ile do zapłaty , to dopiero wyjmuje pieniądze . Czyż nie można wcześniej ich sobie przygotować.. ? nie..przecież nie - tylko trzeba wtedy grzebać po torebce , po kieszeniach :D Samo życie :)
    Sukienki bardzo ładne , szkoda , że teraz nie mam głowy do kartki Walentynkowej..
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne kiecusie :)
    A przygoda w sklepie nie do pozazdroszczenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kartki walentynkowe wysłane:-D
    HAPPY DAY VALENTINE'S <3

    OdpowiedzUsuń