Osiołkowi w żłobie dano… czyli gdybym miała wybór - przy potencjalnym kolejnym porodzie (Boże, uchowaj :D), czy zdecydowałabym się rodzić naturalnie czy przez cesarskie cięcie? Od dwóch miesięcy staram się uporządkować emocje, by odpowiedzieć sobie na to pytanie. Wydaje mi się, że wreszcie nabrałam odpowiedniego dystansu. Jeśli zmagacie się z podobnym dylematem, zapraszam do przeczytania tego postu. Chociaż obawiam się, że poród jest jak sytuacja tragiczna w dramacie antycznym - nie ma łatwego rozwiązania ;)