piątek, 12 września 2014

Przystanek STOP..




   Raz, dwa, trzy... Próba mikrofonu! Oto bowiem post pisany wprost z...telefonu :D Nie z wyboru, a z konieczności. Laptop bowiem postanowił  zrobić sobie wakacje - krótkie, na dłuższe mu nie pozwolę ;)
     Całe nasze życie składa się z wyborów. I nigdy nie wiesz, czy podejmowana decyzja przyniesie ze sobą dobre czy złe skutki. Choć są tacy, co to wierzą w tarota i błyskotliwy umysł wróżbita Macieja, mnie wystarczy kobieca intuicja. Chociaż trudno z nią żyć, bo nad wyborem tak dramatycznym jak wybór skarpetek potrafię spędzić długie godziny (serio), to jednak w kwestiach poważniejszych wybór jest zwykle... Intuicyjny. Prosty i paradoksalnie całkiem pewny. Zwykle ogarnia mnie wówczas jakieś niezidentyfikowane drżenie w członkach ;) i szybsze bicie serca. Uczucie podobne do motylków w brzuchu.. Wtedy wiem, że decyzja już jest gdzieś we mnie. I że jest ona dobra i moja. Że zapadła gdzieś na granicy podświadomości, snu i jawy jako doskonała wypadkowa wszystkich okoliczności. 



     Ostatnio zdecydowałam o wielu rzeczach. Zwykle istotnych. Postawiłyśmy z Martą wszystko na jedną kartę, a zarazem na głowie, by spełnić swoje marzenie, które nazywamy ze śmiechem "BPM COMPANY". To nic, że przy przekształcaniu poprzedniej działalności musiałyśmy spisywać ilość śmietników, guzików i tasiemek. Dzisiaj, po dwutygodniowym maratonie, wiem, że i tak było warto. Widzę na wieszakach coraz więcej odszytych projektów i pękam z dumy... 
Otwierają się przed nami nowe drzwi, literalnie... Zwykle, proste i tanie drzwi, co do których mamy absolutne przekonanie, że prowadzą do nowego świata, jak te od szafy, które prowadziły do Narnii. Sami zobaczcie! 


Jak to powiedział Marty mąż: "Schodzimy poziom niżej, by wznieść się poziom wyżej". Więcej przestrzeni zaowocuje, mam nadzieję, większą produkcją i nowymi, boskimi projektami!

Dużo zmieniło się, odkąd mamy bloga. Dziś wiem, ze to była jedna z najlepszych decyzji w życiu... Przyniosła mnóstwo nowych pomysłów, marzeń i ich realizacji. W torebce, przy sobie zawsze już mam pewność siebie, satysfakcję i dumę. 
Jednak przyniosła też coś, czego bym sobie nie życzyła... Moją zwiększoną nerwowość, wieczną potrzebę kontroli, stres i nieustanną pogoń za kolejnymi sprawami do załatwienia. Niestety dopiero niedawno zauważyłam, że mocno wplynęło to na moją rodzinkę.. A ona jest przecież zawsze na pierwszym miejscu! 
Dlatego poczyniłem kilka decyzji. Więcej czasu będę spędzać na rozmowie z dziećmi, to niesamowite, jak piękne mają umysły.. Chcę chodzić do parku i do lasu na grzyby, bez ciśnienia i presji, że powinnam w tym czasie pisać bloga, prowadzić FP, szyć, robić zdjęcia, itp, itd.. Chcę zwolnić i żyć spokojniej. Skupić sie na pracy - w godzinach pracy, a poza nią... ŻYĆ. Pić kawę w kawiarni, a nie z papierowego kubka na stacji, bo szybciej.. Iść z mężem do kina i na kolację, rozmawiać z rodzicami, spotykać się z przyjaciółmi.. Czesać kota i sprzątać w szafie na bieżąco, a nie wtedy, kiedy już wszystko się wysypuje  (chociaż tu mam niewielkie nadzieje na powodzenie ;) ). Taki plan. Po prostu żyć. 
Niekoniecznie pisać o tym... Ostatnio zaczynam post - i w połowie przerywam. W połowie brakowało mi sensu, by pisać dalej. Chyba to objaw przemęczenia i stresu. Przerastał mnie blog, stawał się obowiązkiem, a nie przyjemnością... Dlatego wcisnęłam przycisk "pauza" i zbieram siły... Chociaż dzieje się tyle dobrego!..




















Paradoksalnie do ilości pracy, jaka jest za nami i wciąż jeszcze przed, mam wrażenie, że wszystkie kroki, które z Martą przedsięwzięłyśmy, na tyle usprawnią nam pracę, że lepiej zorganizujemy sobie życie domowe. W końcu jedna dobra decyzja pociąga za sobą drugą dobrą decyzję.. Prawda? Musi tak być. Choćby nie wiem, co, nie pozwolę sobie dalej tak wariować i próbować łapać kilku srok za ogon - naraz. Nie da się, ktoś lub coś zawsze na tym traci. Chociaż mam nadzieję osiągnąć idealną równowagę, to wiem, że na pewno nie pozwolę dłużej tracić na tym pościgu mojej rodzinie, moim dzieciom, wreszcie mi samej. 
Dlatego, chociaż troszkę mniej nas będzie (a raczej już jest) rodzinnie na blogu, to jest mi to chwilowo potrzebne.. Przystanek, by uspokoić oddech, schronienie, by doń uciec przed stresem. Ale życie płynie dalej i przynosi wiele niespodzianek.. Nie wiadomo, co się czai za progiem.
Ale znajome uczucie podpowiada mi, że to coś dobrego...!
  
~P.

10 komentarzy:

  1. I bardzo dobrze. :) Chwila oddechu się należy. A już wam szczególnie. Nawet wyścigówki mają swoje chwile w pit-stopie, więc i wam taki pit-stop się należy. Na odsapnięcie i naładowanie baterii.
    A tak swoją drogą, to ciekawą książkę czytają twoi trzej mężczyźni. Nie znałam tej pozycji. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała książka o kupie - polecam! Od ponad roku pozycja nieśmiertelna, przedmiot wielu wybuchów śmiechu, chichotów, niegasnącego zainteresowania i źródło wielu ciekawych rysunków w dziecięcym pokoju :D
      Dzięki!

      Usuń
  2. Reset czasem każdemu jest potrzebny. To życzę żebyś się nasyciła ile tylko się da obecnością Twoich mężczyzn. Wrócisz spokojniejsza i bardziej uśmiechnięta. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. To bardzo ważne żeby czasem zwolnić, powiedzieć sobie Stop i zacząć żyć... tak normalnie... nie mówić wciąż: zaraz nie teraz, za chwilę... mieć czas na to aby upoić się pięknymi momentami w życiu... aby móc dostrzec piękno, które gdzieś się zaciera kiedy tak człowiek pędzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak.. cudowne jest gotowanie, tak jak i zabawa z dziećmi.. musimy sobie lepiej ułożyć plan dnia i trzymać się go zawzięcie!

      Usuń
  4. Prawda. Znam to z autopsji, presja bloga, wymyślania co tu jeszcze ciekawego zrobić, przygotować, by wspiąć się level wyżej! Żyć mocniej, więcej, na pełnym gazie..: Nie pamiętam kiedy czytałam książkę, sprzątałam tak dokładnie jak kiedyś, czy spędzała czas dziećmi tak, żeby być tu i teraz. Nie mieć w głowie myśli, co zrobię jak skończę tą zabawę z nimi... Też postanowiłam sobie, żeby oddzielać czas pracy(czyt. on-line) od totalnego wyłączenia i poświęcaniu chwil, na po prostu życie:) Trzymam kciuki, za siebie i za Was dziewczyny, aby ambicje aż tak nas nie zjadły!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mam nadzieję, że to możliwe! A te głupie myśli z tyłu głowy "jak się ładnie bawią, muszę zrobić fotę na bloga".. bleeeee... nie o to chodzi przecież.. trzeba odrzucić to, co tylko pozorne!

      Usuń
  5. Czasem trzeba zwolnić by wrócić ze zdwojoną siłą :) Piękne wy ;)) buziaki!

    OdpowiedzUsuń