czwartek, 3 października 2013

Mama w roli głównej!!!



     Bywają różne dni. Zaje...fajne i takie, kiedy miałabym ochotę usiąść w kącie i płakać. Na pewno ogromny wpływ na to ma mój hormonalny zegar :D Ale, ale! Dzisiaj był jeden z TYCH dni, kiedy po prostu cały stres ostatnich bardzo pracowitych dni dopadł mnie i zjadł. I byłby wypluł, dosłownie, bo po nocy pełnej koszmarów, gdy co i rusz budziłam się przerażona (widziałam konia, świnię i kota zawieszone na metalowych łańcuchach nogami do góry, wierzgające, z rozciętymi tętnicami, żeby się wykrwawiły, w takim wielkim, rozświetlonym oknie... próbowałam dzwonić do Animalsów, do straży miejskiej, na policję, wszędzie mnie zbywano... strasznie cierpiałam, biegałam w kółko, nie wiedziałam, jak się dostać do tego pomieszczenia, jak je uratować!.. Ja nie wiem, nic nie jadłam na noc, to pewnie któraś tvnowska "Uwaga" i widok zwierząt w jakiejś strasznje ubojni została mi w głowie i nagle wyhynęła z odmętów niepamięci...!). Do tego prześladował mnie projekt zamówionej poduszki... obudzilam się tak wykończona i tak nerwowa, że ryczeć mi się chciało.
Jeszcze miałam kupę pracy zaplanowanej na dziś, post TU, post na babyboom w ramach akcji OMJK, i jezcze przygotowania do jutrzejszego wyjazdu (o nim zaraz). I jeszcze fryzjer na 13:45... ZAŁAMKA...

Rano łyknęłam jednak magnez i spróbowałam się ogarnąć. Widok jednak mnie dobijał.. rozwalone sterty tkanin, ścinek, pospinane szpilkami projekty,  za dużo ich, za dużo naraz, aż mi się szpilki skończyły! Do tego rozłożona walizka, czekająca na spakowanie i góra prania, czekająca od 2 dni na poskładanie... przysięgam, ryczeć tak mi się chciało, w głowie tłukło mi się "nie ogarniam! Nie ogarniam! Nie nadaję się, zajadę się, załamię się!.."
I nie załamałam się... jakimś dziwnym cudem zjadłam nawet dobre śniadanie.. Ale muszę zdecydowanie popracować nad organizacją czasu, dnia, bo rosnąca ilość zamówień (w tempie zawrotnym spływających, już nie wiem, czy się z tego cieszyć, czy nie!..) nie pozwoli mi dłużej pracować w tym chaosie ulubionym moim... Bo nie mam czasu jeść, odpocząć, jak widać nawet spać spokojnie już nie mogę.

Ot, taki dzień... A jutro czeka mnie tak fantastyczny wyjazd na weekend do Warszawy, długo oczekiwany, wyproszony u góry gdzieś - wyjazd samotny, bez męża, bez dzieci, w ramach akcji "O matko, jesteś kobietą", organizowany przez babyboom.pl :D Pobyt w hotelu, warsztaty, różne cudne atrakcje - o których na razie ciiiiii... :))) Opowiem, jak wrócę... Ale czeka mnie cudowny czas, popracuję nad sobą, spędzę czas z dala od codziennych zajęć, może sobie przemyślę wszystko i dobrze poukładam? Poza tym spotkam kilka bardzo inspirujących dziewczyn... co mnie bardzo, bardzo cieszy :) Bo w kobietach jest MOC!
Jutro o 11 wyjeżdżam z Gdańska, jestem jeszcze niespakowana, a muszę jeszcze 2 rzeczy uszyć dzisiaj. Także zaraz siadam do roboty, ale musiałam wam pokazać, DZIĘKI CZEMU NIE ZWARIOWAŁAM DZISIAJ...! Bo czułam się już jak Adaś Miauczyński z "Dnia świra" - na krawędzi furii i szaleństwa...

Postanowiłam na chwilkę dosłownie odłożyć to, co pilnie musiałam zrobić i ZROBIĆ COŚ DLA SIEBIE. Coś, czego dawno już potrzebowałam, bo mi zimno, bo szaro, bo nudno i bo mi się też coś z szycia należy :))) Oprócz satysfakcji! I coś, co chciałam zabrać ze sobą TAM, coś nowego i mojego.  I uszyłam sobie komin.. a potem poszło - bambamy, szaliczki, kominy, w ilości hurtowej niemalże, jak na niespełna 4h pracy :))






Trochę koloru - pozowanie na (szarej) ściance ;)



 

 Taki duży jest :D


W ogóle pokochałam ten wzór odkąd go tylko zobaczyłam!!! Trochę kojarzy mi się z logo technicolor, a trochę z każdemu z naszego pokolenia znakiem "koniec programu" w telewizji z lat 80...






A potem kochany mąż zabrał mnie na ulubioną pizzę, zrobił fajne fotki i już wróciłam do siebie :D Pozbierałam się i liczę bardzo, że 3 dni bez komputera i bez maszyny do szycia wyjdą mi na dobre :)) I może od innych, świetnych dziewczyn, bardzo przedsiębiorczych, dowiem się, jak lepiej zorganizować swój dzień..

A potem, jak wrócę, może ktoś się skusi na takie kominy jak mój? :D
Dla mniej odważnych mam bardziej tradycyjne wzorki :)




Ot, a to co szylam ostatnio i dziś :)



Ulubiony wzór misia na minky :) Dla małej uroczej Julki!








Takie metkosie...



I takie..


I pewien kapryśny, arbuzowy BamBam :D


To się pochwaliłam :D Czekam na Waszą recenzję nowego komina - nosilam go dziś mega dumnie i strasznie mi się podoba, jest wreszcie kolorowo i ciepło :D Ale co Wy myślicie? 

Do zobaczenia w poniedziałek! A teraz uciekam do szycia, pakowania i sprzątania... o 23 :P
~PaT

26 komentarzy:

  1. Super!!! Kolorowy zawrót głowy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, super, super! To o kominie :) jak ja wygrzebie się ze swoich zamówień, to może też sobie taki uszyję! A co :D

    A teraz w sprawie snu, oglądałaś coś o zwierzętach przed pójściem spać? Może to podświadomość?
    A jeśli chodzi o ogarnianie spraw, to ja ostatnio mam zupełnie to samo i czasem myślę, że to wszystko za szybko się toczy. Zajmuje się jeszcze innymi rzeczami oprócz szycia, równie pracochłonnymi... i Laura u boku zaczyna być coraz bardziej aktywna! Dobrze, że chociaż Krystian jest w żłobku :)

    Życzę miłego weekendu i przywieź dużo inspiracji i motywacji do dalszej pracy, może się z nami podzielisz :) Ja w weekend idę do teatru, nie wiem, chyba po 3 latach w końcu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) O zwierzętach nic nie oglądałam. Jak mogę to unikam, przełączam, to samo gdy o dzieciach maltretowanych jest mowa. Przeżywam długo, spać nie mogę, buntuję się przeciw temu. I skąd mi to wypłynęło... nie wiem. Co do toczenia się szybko... to dobrze przecież! Znaczy, że sukces zbliża się szybkimi krokami - jednak organizacja, jakieś decyzje twarde i konsekwencja..

      Usuń
  3. patulek estes kochna podziwiam i gratuluje i kibicuje w nowych przedsiewzieciach ja nie rozstaje sie z moja mega najlepsza podusia /fonetycznie-'krem del a krem' po prostu uwielbiam i dzieki za wszystkie mile chwile spedzone z wami w borucinie tych chwil nigdy nie zapomne i dzieki tym wspomnieniom jakos udaje mi sie przetrwac te paskudne zimne jesienne dni radosc twoich dzieciaczkow jest mega lekarstwem na wszystkie pochmurne dni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Ty się tak cieszysz z podusi - najlepszy komplement dla mnie!!!

      Usuń
  4. Hm...gdybym oglądała takie rzeczy przed snem to też bym miała koszmary.. niestety tak dzieje się ze zwierzętami , tak są traktowane w ubojniach.(to jest nasza rzeczywistość) .tylko nie wszyscy są tego świadomi..
    Większość ludzi się cieszy jak ma dużo zamówień , ale zdaję sobie sprawę że to wykańcza..musisz odpocząć !
    A komin - superrr !! gdybym w ogóle coś zarobiła to pewnie byś miała zamówienie :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba nie o odpoczynek chodzi, tylko o organizację czasu odpowiednią.. żeby mieć czas na wszystko, nie pisać bloga w dzień (aha ;) jest 8 rano ;) ), tylko wieczorem. W dzień tylko szyć, wieczorem tylko ogarniać bloga i maile, i wszystko. A nie tak łapu capu cały dzień z maszyną rozwaloną w salonie.
      Na zamówienia absolutnie nie narzekam - przy każdym gęba mi się cieszy na maxa :)))

      Usuń
  5. te 'mniej odważne' kwiaty na błękicie są urocze. A z czego uszyty jest biały kocyk na kolejnych (po kominie) zdjęciach? wygląda na bardzo miły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocyk jest z minky, oczywiście, a biała strona to bawełniana pikówka, tzw szlafrokowa ;) To taka dwustronna bawełna z ocieplinką cienką jakby wewnątrz.

      Usuń
  6. Komin jest genialny i marzę już o nim :) Te sny to jakieś straszne, z pewnością dzisiaj po dumnie noszonym cudnym kominie i z wizja wspaniałego weekendu sny będą dużo piękniejsze... w każdym razie tego życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już o snach nie pamiętam :)) To ewidentnie na skutek stresu i lekkiej despery mi się włączyło. O kominie Twoim pamiętam :D

      Usuń
  7. Komin super:-) miłego i relaksującego wyjazdu życzę:-) Kamila

    OdpowiedzUsuń
  8. Komin jest super :! I bardzo do Ciebie pasuje, nie wiem czy widziałaś , ja zrobiłam kiedyś własnie kominki dla dorosłych Dziewczynek z mojego ulubionego paisleya:) Też sobie bardzo chwalę, bo jest milusi, cieplusi i strasznie śliczny. No i pasuje mi do torebki. A zrobiłam , bo pozazdrościłam dzieciom tej miękkości, bo czemu niby my nie możemy tego nosić ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Twoich nie widziałam, przyznaję.. zaraz lecę zerknąć :) Też uważam, że minky dla wszystkich!!!

      Usuń
  9. Super kolorowo, bardzo pozytywnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Same cuda, jak tak patrzę, to ciężko uwierzyć, że i Ty masz gorsze dni ;) Mam nadzieję, że na tym wyjeździe zgarniesz dla siebie tyle dobrego ile się da i wrócisz ze zdwojoną siłą :)))) Korzystaj, pytaj, inspiruj się i wracaj tu do nas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mam, mam gorsze dni, jak każdy... nikt nie jest robotem. Fakt faktem, że ja staram się nad tymi chwilami szybko przejść, nie celebruję swoich dołków, szukam wyjścia, bo z natury jestem niepoprawną optymistką i nie przyjmuję do siebie wersji, że świat jest nieco gorszy, niż ja go widzę. ;)

      Usuń
  11. Uffff, ulżyło mi po tych wyznaniach - bo już zaczęłam wierzyć w to, że jako Bogini masz także magiczną boską moc wydłużania doby oraz 5 par rąk (dla każdego dziecka po jednej, jedną dla męża i jedną do szycia :))) ).

    Komin jest świetny - do twarzy Ci w tej tęczy! Życzę udanego weekendu i zasłużonego odpoczynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety! Ale ileż bym dała za dobę 48h, 5 par rąk, dodatkowy pokój do pracy i morze cierpliwości!!!

      Usuń
  12. Czy ta litera "J" jest puchata i miziata? Jeśli tak to gdzie taki materiał zdobyć? Lubię szyć puchate rzeczy ale zazwyczaj jeśli już puchaty materiał znajdę to nie jest on przyjemny w dotyku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, literka jest z minky, wszystkie linki do sklepów, skąd bierzemy minky i pozostałe tkaniny, są na blogu - w panelu po prawej stronie postów :

      Usuń
  13. o maj gadddd!!!!!!!!!!! chce taki komin!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń