wtorek, 7 lutego 2017

Wakacje w ZEA - czy warto? (Dużo zdjęć i informacji!)


    Usłyszałam: ZEA i w pierwszej chwili lekka konsternacja. Że gdzie to? Zjednoczone Emiraty Arabskie, aha, Dubaj, Abu Dhabi. I co dalej? Oczywiste skojarzenia z Arabią Saudyjską, kobietami zakutanymi w burki, światowym terroryzmem, a turystycznie - najbliżej z Egiptem i Turcją.
Tak właśnie myślałam przed wyjazdem. A nawet pierwszego wieczoru. I jeszcze chwilę z samego rana.
Aż zmieniłam zdanie!




    Wakacje w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie były szczytem moich marzeń. Jednak w wyniku strasznych perturbacji z moim nieważnym paszportem, który odebrałam dwa dni przed wyjazdem miałam bardzo ograniczony wybór i tylko dwie godziny na decyzję. Przełożenie wyjazdu nie wchodziło w grę: rodzice wzięli urlop, by zająć się maluszkami, Filip i Maks już mieli opłacone zimowisko, a Feluś - półkolonie w ulubionej sali zabaw. Wszystko było ustalone, dlatego mieliśmy tylko jeden konkretny tydzień, w którym musieliśmy się zmieścić. Dlatego trochę na chybił trafił, spośród raptem kilku możliwych kierunków, wybraliśmy ZEA, a konkretnie emirat Fujairah - miało być ciepło, spokojnie i względnie niedaleko. W końcu mieliśmy się wyspać, odpocząć, nacieszyć sobą, wygrzać i zatęsknić za domem!

     Przyznam jednak, że w obliczu wymarzonej Kenii albo Zanzibaru, które były naszym pierwotnym celem, marzenia zderzyły się dość mocno z rzeczywistością. Przynajmniej w pierwszej chwili. Kto był kiedyś w Turcji lub Egipcie - nie znajdzie w Fujairah na pozór niczego zaskakującego. Ja, ponieważ byłam i w Turcji i Egipcie po trzy razy - jako stworzenie zawsze głodne wrażeń, byłam nieco rozczarowana. Ale szybko zmieniłam zdanie! Hotel, który wybraliśmy, czyli Miramar Al Aqah Beach Resort, był zdecydowanie najlepszym, w jakim kiedykolwiek spaliśmy, czyste, duże, dwuczęściowe pokoje, a raczej apartamenty, ogromny wybór dań na każdy posiłek, obsługa idealna - nie znalazłabym dosłownie nic do zarzucenia, co po Turcji i Egipcie jest dość jednak niezwykłe, szczególnie kwestia czystości :D Do tego dostaliśmy pokój tuż przy samym oceanie - jego szum towarzyszył nam 24/24, dla mnie coś niesamowitego, wspaniałego, nie do opisania. Uwielbiam morze, w końcu nad nim się urodziłam i nic innego nie koi mnie tak jak szum fal. Do tego widok z okna... brak słów. Czysta radość.


Pogoda również idealna, łagodne ciepełko - nie za ciepło, nie za chłodno, cały dzień można było spędzić na leżaku na plaży, bez potrzeby uciekania przed słońcem lub przykrywania się. Czysty relaks, do tego przepyszne jedzenie i przemiła obsługa. Nie można chcieć więcej.

Dzisiaj, gdybym dzisiaj miała decydować, gdzie pojedziemy na wakacje z rodziną, wybrałabym chyba właśnie ZEA, tylko szukałabym hotelu wyłącznie w Fujairah lub Ras al Khaimah - emiraty głównie stawiające na turystykę, leżące nad morzem. Wyjazd z dziećmi do Dubaju chyba nietrafiony, bo to tak jakbyśmy zarezerwowali hotel w centrum Nowego Jorku - moc wrażeń, ale atrakcje dla dzieci... średnio wakacyjne. Szukałabym hotelu na plaży, baseny wewnątrz i na zewnątrz, piękne plaże z mięciutkim piaskiem... i ten szum fal, warty milion dolarów. Za darmo ;)
Jedna uwaga - my wzięliśmy pierwszy raz w życiu opcję niepełnego wyżywienia, śniadania i obiadokolacje, co było błędem. Obiad, a także napoje w hotelach - alkoholowe i bezalkoholowe - tak drogie, że nie chcąc robić zakupów w okolicznym sklepie wydalibyśmy dwa razy więcej niż za opcję all inclusive - np Coca Cola (puszka) ok 30zł, drink ok 70zł, tak samo np masaż w SPA - 500zł, wino do kolacji ponad 200zł/butelka. Na drugi raz wykupimy all inclusive, mimo, że droższy o ok 2tys / os to jednak chcąc korzystać ze wszystkiego wyjdzie taniej. Z dziećmi bez all inclusive (i ciągłego "piciu, piciu") sobie jednak nie wyobrażam ;)

W samej Fujairah nie ma wielu atrakcji, oprócz pięknych raf - o których co prawda tylko słyszeliśmy, bo w dniu, w którym mieliśmy jechać, zerwał się prawdziwy sztorm, ale za to jakie widoki mieliśmy tego dnia na plaży... wow... przy okazji: na poniższych zdjęciach wydaje się, że było chłodno. Otóż zupełnie nie. Fakt, że większość dni mieliśmy na zmianę słońce z chmurami, ale i tak pogoda była rewelacyjna, ok 25-26 stopni. Ja nie weszłabym do wody, gdyby było zimno ;) nie ma mowy!








Jest to emirat górzysty, skalisty, gdzie góry dosłownie wchodzą do oceanu - tak jak przy naszym hotelu. Cudowny jest widok fal rozbijających się o skały..! Niemniej kierunek ten zaliczam do absolutnie relaksacyjnych. Głodnych zwiedzania skierowałabym gdzie indziej, choćby do Abu Dhabi, a głodnych rozrywki - do Dubaju. My ostatecznie pojechaliśmy z Fujairah tylko na jedną wycieczkę - właśnie tam - bo jak mówiłam, chcieliśmy po prostu odpocząć, opalać się, spać i cieszyć sobą. Ale za to Dubaj dostarczył nam wrażeń za cały tydzień ;)



\


     Przede wszystkim - kilka słów o samych ZEA. To stosunkowo młode państwo, ukonstytuowane w 1971r., w którym zjednoczonych jest siedem emiratów: Abu Dhabi (ze stolicą Abu Dhabi), Dubaj, Fujairah, Ras al Khaimah, Ajman, Umm-al Quaiwan oraz  Sharjah. Ten ostatni bardzo surowo przestrzega nakazów i zakazów wynikających z panującej religii, dlatego jeśli chcemy podróżować w europejskim stylu, lepiej omijać ten emirat - tam nawet na plażę czy hotelowy basen nie można przyjść odkrytym, a nigdzie, nawet w hotelach, nie można spożywać alkoholu. W pozostałych emiratach możemy czuć się względnie swobodnie - oczywiście starając się szanować kulturę, czytaj: nie epatować nagością. Niemniej właśnie w ZEA można się czuć najswobodniej spośród innych krajów arabskich. Jest to kraj, który w ogromnej większości zamieszkują imigranci - ci stanowią ok 80% całej ludności. Właśnie z tego względu, oraz także dlatego, że ZEA stawiają bardzo mocno na turystykę, odgórnie nakazuje się szanować odmienne poglądy, religię, tradycje i zwyczaje, nie ma miejsca na jakikolwiek przejaw dyskryminacji, ani pracowników niższych szczebli, ani wyższych, ani turystów. Swoją drogą - każdy może wybudować tam kościół - jeszcze dostanie ziemię za darmo ;) Czci się tam dosłownie wszystkie święta - nasza przewodniczka mówiła, że w jednym tygodniu nieraz zbiegają się imprezy miejskie dyktowane kilkoma różnymi religiami - non stop impreza :D
Głównie przyjeżdżają do pracy mieszkańcy Bangladeszu, Pakistanu, Indii, stanowiąc, brzydko mówiąc, tanią siłę roboczą. Ale również ze względu na bycie stolicą biznesową, wszystkie liczące się firmy chcą mieć w Dubaju swoją siedzibę. Dlatego do Dubaju przyjeżdża wielu Amerykanów, Anglików, Australijczyków i Europejczyków. Dzięki temu całe ZEA, a w szczególności Dubaj stanowi niesamowity tygiel kulturowy, jeszcze większy niż widziałam w USA. Rodowici Emiratczycy (a można nim zostać tylko posiadając ojca Emiratczyka) są zatem w ogromnej mniejszości, ale mają masę przywilejów. Chociażby powodu panującego tam prawa: każda firma, która otwiera się na terytorium ZEA, musi zatrudniać odpowiednią ilość Emiratczyków. Dlatego ci są bardzo pożądani na rynku pracy i zarabiają ogromne sumy, większe niż przyjezdni, bo mogą przebierać w ofertach. I to właśnie ze względu na swoje pochodzenie, nie zawsze za kwalifikacje, chociaż ponoć jest tam bardzo wysoki poziom nauczania.

Dla mnie osobiście ważne było jeszcze co innego. Bywając właśnie w Egipcie, gdzie kobiety są praktycznie niewidoczne, są im odgórnie przypisane role, to w ZEA jest pod tym względem zdecydowanie swobodniej. Tutaj - ponoć - kobiety mają więcej praw niż mężczyźni, mogą chodzić odkryte (co widać w ichniej telewizji - zdecydowana większość prezenterek, aktorek itp wygląda zupełnie jak my, może mają mocniejszy makijaż, to chyba ich wrodzone zamiłowanie ;) ). Kobiety pracują gdzie chcą, w każdej restauracji, taksówce, sklepie, a nawet w policji, a każde dziecko ma zagwarantowany dostęp do nauki. Oczywiście, nie wiem, na ile to się sprawdza w codziennym życiu tych kobiet, bo na mieście jednak większość arabskich kobiet było w hidżabach lub w kompletnym zakryciu, niemniej ponoć to ich wybór. Na ile ich, na ile ich mężów i ojców, nie mam pojęcia, ale przynajmniej bardzo surowo jest tam przestrzegane prawo dotyczące dyskryminacji kobiet i mniejszości religijnych. A propos, ZEA to ponoć jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie, odsetek przestępczości jest tam ponoć niezwykle mały, wręcz marginalny.



Piękne tkaniny <3




Biedronka to klasyk - wszędzie ;)



Biżuteria przeciętnej Emiratki na ślub - to biżuteria warta ok 2mln dolarów - średnio!
Swoją drogą, na ślub zaprasza się tam wszystkich znajomych, rodziny rodziny, przyjaciół i całe wioski, często kilka tysięcy osób, a wesele trwa tam około tygodnia ;) Obłęd...



Znalazłam garnek jakby wprost dla mojej rodziny. 
Tylko nie wymyśliłam, jak go do nas przywieźć ;)



Tyle kultur i religii na jednym zdjęciu... 

Samego zresztą Dubaju nie da się opisać krótko. Ja mogłabym książkę napisać, chociaż byłam jeden dzień i zobaczyłam pewnie wierzchołek tego, co mogłabym tam zobaczyć! Niesamowita mieszanka kultur, religii, bieda pracowników niskiego szczebla (którzy mieszkają w barakach po kilkanaście osób na pokój), mieszająca się z tak oszałamiającym bogactwem, że nie da się nijak tego zrozumieć...  widać to na każdym kroku. Przepych, ale też wizja, z jaką miasto powstaje, są niewiarygodne. Nie dziwię się, że szejk jest tam uznawany za bohatera, wizjonera, a wręcz geniusza. W 40 lat postawił tak niezwykłą metropolię, że żadne inne miasto na świecie nie może się mu równać. Podzielił je od początku na dzielnice zajmujące się innymi dziedzinami przemysłu, ustanowił prawa, które sprawdzają się do dzisiaj, nikt się nie buntuje, wszyscy są zadowoleni i noszą go na rękach ;) Na każdym rondzie stoi podobizna szejka ;) ponoć wszyscy mają do niego numer telefonu, chętnie spotyka się ze wszystkimi, jest bardzo otwarty, a ludzie go uwielbiają. Kult. :D

A propos pomysłów szejka.. Przez większość roku jest tam tak gorąco (ponad 50'C), że życie poza klimatyzowanymi mieszkaniami jest wręcz niemożliwe. Mieszkańcy ZEA ponoć mają wszyscy niedobory witaminy D, bo ukrywają się przed słońcem przez większość roku. W miastach nie ma nigdzie chodników, bo nikt w te upały nigdzie pieszo nie chodzi - cały transport odbywa się samochodami, a centra handlowe pełnią funkcję  naszych centrów miast, z miejscami rozrywki, klubami, muzeami, a nawet przychodniami lekarskimi i stokami narciarskimi... Z tego powodu właśnie szejk wpadł na niezwykły pomysł: chce zmienić klimat w Dubaju. Ponieważ w leżącej obok - raptem 2h drogi - Fujairah jest z reguły nawet 6 stopni chłodniej, szejk umyślił sobie, że to na pewno przez góry, więc będzie teraz przenosić część gór i postawić je na nowo właśnie przy Dubaju... Inny rewolucyjny pomysł: w 2020r. będzie w Dubaju organizowane Expo, chcą zachwycić świat jeszcze bardziej, więc na tę okoliczność mają wybudować ogromne jezioro, wokół którego ma powstać kilka nowych dzielnic (łącznie wielkości całych przedmieść Dubaju) oraz kolejny najwyższy budynek na świecie, wyższy od Burj Khalifah o 100m. W trzy lata. Koszt: billion dolarów. Czyli 1000 miliardów. I jakoś mnie to nie dziwi, zważywszy, że wybudowali tyle sztucznych wysp, wysepek, stworzyli sobie ponad 800km linii brzegowej - ponieważ bogaci Emiratczycy chcieli mieszkać przy plaży, a teraz będą przenosić góry...
Kto bogatemu zabroni ;)


Jeden z najdroższych hoteli na świecie - Burj Al Arab 




Taki kontrast - przeprawa na drugą stronę rzeki - do starej części miasta odbywa się abrami, czyli małymi, dość prowizorycznymi łódkami ;) Lub jachtami, co kto woli. ;)



Jedna z najbogatszych dzielnic - Marina. 



Mistrz selfie przyłapany na gorącym uczynku ;))) A zawsze się wypiera ;)





Czujne oko szejka i jego syna - który od niedawna jest do wzięcia ;) To która pierwsza? ;)

Na mnie największe wrażenie zrobiło miasto nocą - tak pięknych iluminacji jeszcze nie widziałam, oraz oczywiście, a jak, centrum handlowe (w jednym miejscu mamy największe centrum handlowe, największy budynek na świecie Burj Khalifah, największe akwarium na świecie i największy sklep ze słodyczami ;) ) z piękną infrastrukturą dookoła, pokaz fontann całkowicie mnie zachwycił, aż miałam łzy w oczach - piękny spektakl i muzyka, morze ludzi... i ta świadomość, że to wszystko dlatego, że to jest możliwe, nie dlatego, że jest potrzeba. Po prostu można spełniać marzenia, wizje senne wcielać w życie, pieniądze płyną rzeką - a potem wracają zwielokrotnione, bo ponoć każda inwestycja w Dubaju bardzo szybko się zwraca z nawiązką... a u nas - dziurawe autostrady, które po załataniu zaraz znowu są dziurawe, inwestycje, które stoją puste, jak szpital onkologiczny, bo zabrakło kontraktów... serio, nie wiem, tam jeden człowiek decyduje o wszystkim, a u nas działają jakby byli w malignie...


Burj Khalifah




Dubai Mall



Przepiękne iluminacje w Dubai Mall




Nawet donuty były z brokatem ;) 


Tańczące fontanny



Akwarium w Dubai Mall'u - żarłacze, olbrzymie płaszczki... 
nie wiem, jak oni je tam pacyfikują :/


Zwróćcie uwagę na kolor skóry pracowników... sami napływowi :)) Żaden Emiratczyk nie poszedłby do pracy w Five Guys, chyba że w zarządzie :P Co by nie mówić, pan zatroszczył się o swój lud ;)


Powrót do domu <3

     Podsumowując: mimo, że nie marzyłam o podróży do ZEA, a na miejscu początkowo się rozczarowałam, znajdując morze podobieństw do Turcji czy Egiptu (architektura, krajobraz, kultura, jedzenie), to jednak byłam w błędzie, a podobieństwa były pozorne. To niezwykły kraj, niesamowicie postępowy, pro-zachodni, czysty. Zmieniający zupełnie wyobrażenie o kulturze arabskiej, utożsamianej zerojedynkowo z terrorystami, brudem, agresją i zniewoleniem kobiet. Można się tam czuć niezwykle bezpiecznie, swobodnie, nie czując się dziwnie, że nosi się normalne ubranie, wyznaje inne zasady, religię, a wręcz można poczuć się pożądanym dodatkiem do wspólnego tygla kulturowego. Jeśli macie ochotę się przekonać, jedźcie, a na pewno zrozumiecie, co mam na myśli. A przy okazji - to niezwykłe miejsce do wypoczynku, byle nie w okresie od czerwca do września, chyba, że planujemy spędzić czas w klimatyzowanym centrum handlowym ;)

Nie wiem jak Wam, mi od oglądania zdjęć jakoś się cieplej zrobiło ;) Dlatego zaraz siadam do kolejnego posta, w którym przekonam was, że wakacje bez dzieci - choćby nie wiem, jak krótkie - to dobry pomysł. I tam będzie znowu duuuuużo zdjęć ;)

~ P. 


5 komentarzy:

  1. Pięknie tam! Na pewno warto sie wybrać!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko zwykłego smiertelnika średnio na to stać. Ale fajnie ze Was tak, ze są tacy ludzie. Mimo tak licznej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ty wygladasz! I ty 5 dzieci urodzilas a ostatnio przeszlas blizniacza ciaze? AZ wstyd mi i biore sie za zumbe! Wakacje cudowne, Baterie naladowane.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne klimaty. Fajnie, ze udało się Wam wypocząć Sama chętnie wyrwałabym się do cieplejszych krajów, bo ten śnieg, mróz już mi obrzydł. Poza tym ja kocham słonko i ciepło, a tu od 2 miesięcy zimno i paskudnie. Pozdrowienia dla całej Rodzinki.

    OdpowiedzUsuń