czwartek, 21 listopada 2013

MOMMY DRAWS: Pimp my blog, please!



     Mówiłam już kilkakrotnie, że nasze logo zrobiłam sama w paincie, prawda? I zrobiłam to chyba w marcu 2013. Nie było idealne, ani równe, ani doskonałe, no ale darmowe, to też jakaś jakość ;) Potem, gdy zaszła konieczność, zamówiłam na allegro przerobienie pliku z painta do wektorów - i koniec zabawy z naszym logo. Szablon gotowy z bloggera, tyle. W miarę naszej rosnącej publiczności - bałam się po prostu ruszać już cokolwiek z logo, bo stało się już trochę rozpoznawalne, całkiem je zmienić - wydawało się absurdem, bo ledwo ktoś nas poznał, mamy stać się na nowo anonimową miniaturką??? A jednocześnie rosła w nas frustracja, która wzmogła na sile, gdy zdecydowałyśmy się zamówić żakardowe wszywki. Białe nasze logo, na białym tle, wyglądało tak pospolicie.. absolutnie nie pasowało nam :/ I męczyłyśmy strasznie znajomego grafika, by coś nam wymyślił, ale miałyśmy tak niejasną wizję tego, co to ma być, że były to próby bezcelowe.

Aż tu nagle... WCZORAJ na facebooku... pojawił się post "Panny Mi i jej zabawek" - że dostała piękny prezent od Mommy draws. Kto to jest, pomyślałam? Kliknęłam i wpadłam w zachwyt. Sami zobaczcie: https://www.facebook.com/mommydraws?fref=ts . Przeszłam na jej bloga i ... cudowne koszulki dla dzieci rysuje, w ogóle nie tylko ... piękny ma świat u siebie :) Zobaczcie:  http://mommydraws.wordpress.com/



Postanowiłam do niej napisać i zaproponować, by zrobiła nam jakiś szablon na bloga, coś z logo zrobiła, bo patrzeć nie mogę, z grafikiem się dogadać nie umiem, sama coś narysowałam i niech oceni... Nie licząc wiele na odpowiedź zdębiałam, gdy po 10min dostałam na skrzynkę pierwszy projekt :D Nie do końca "mój", ale fajny :D Już wiedziałam, że na bank się dogadamy :D A zobaczcie, jakie Mommy robi koszulki dla dzieci :) No zakochałam się :)) Taka tapeta na ścianie... :D


Ta dziewczyna jest cudowna.. bezinteresownie zrobiła nam przecudne nowe logo, nowe, a jednocześnie nawiązujące i współgrające ze starym; unowocześniła grafikę, a jednak wszystko pozostaje spójne z naszym klimatem, nie do końca klasycznym i nie do końca nowoczesnym... Zajęło jej to jeden dzień, z przerwami, wiadomo, na zajmowanie się swoim maluchem, bo to także mama, jak my. W lot zrozumiała moje myśli i moje niezdarne tłumaczenia (bo totalnie leżę, jeśli chodzi o grafikę i ryczeeeeeć mi się chce, bo miałam na studiach we Francji możliwość wyboru całego bloku zajęć z grafiki komputerowej, nauka programów Photoshop i Corel Draw - ale stwierdziłam, że nie chcę ślęczeć przed monitorem... taaaaak.. wybrałam zamiast tego symbolizm w sztuce filmowej. Czad co..)

Nasze nowe - stare logo :)))



I jak Wam się podoba? :D
Teraz tylko metki, wszywki, etykietki, naklejki, baner wiszący i jedziemy z koksem :DDD

MOMMY DRAWS - DZIĘKUJEMY!

I taka refleksja na koniec. Ja jestem mamą, Marta jest mamą, Dominika jest mamą. Setki pięknych, nowych, polskich marek powstały z potrzeby MAM do ubrania dziecka w coś wyjątkowego. Kobiety - MAMY MAJĄ MOC! Widać urlopy macierzyńskie, wychowawcze, to nie jest czas gnuśnienia. To czas, który możemy poświęcić na samorealizację. Dajemy sobie chwilę, by spokojnie przemyśleć swoje życie, swoje pomysły na nie... wykorzystajmy to :)

Miłego dnia!!!

środa, 20 listopada 2013

Święta z BPM

No więc nadszedł moment odprawienia corocznego rytuału, jakim jest świąteczny seans filmu "Love actually" (nigdy nie będę używała polskiego tytułu!). Wiem, że pewnie pomyślicie, że strasznie to banalne i pretensjonalne, ale nic nie poradzę, że widziałam ten film już trzy miliony czterysta pięćdziesiąt osiem razy i ciągle nie mam dość;) Wciąż mnie tak samo wzrusza, choć za każdym razem w innym momencie. Nawet śmieszy tak samo, mimo że dialogi znam niemal na pamięć. W samochodzie odkurzyłam już ścieżkę dźwiękową, uwielbiam!! Ten brytyjski klimat jest dla mnie niezastąpiony.
Nie jestem zbyt oryginalna w swojej świątecznej pasji, ale co tam. Patrycja ma podobną, fanatyczną obsesję na punkcie tego filmu, co ja ;) Zresztą czasem organizujemy wspólne seanse, jak na przykład rok temu. Dziewczyny wpadły do mnie na seans, myśląc, że będzie najbardziej ekscytującą częścią wieczoru, a wyszły z wiadomością, że jestem w ciąży;) Niespełna rok później Maks ma już pięć miesięcy. Kasia, która była także obecna podczas seansu od tygodnia jest szczęśliwą mamą Leonka, który wtedy był jeszcze w sferze planów. A my z Patrycją bloga i wspólnego szycia nie miałyśmy nawet w sferze planów. Ciekawa jestem, co niezwykłego wydarzy się podczas nadchodzącego roku;)









Ten coroczny seans jest dla mnie datą rozpoczęcia przygotowań świątecznych. Od tego czasu zaczynam planować prezenty,  dekorować dom. A w tym roku jestem o wiele bardziej podekscytowana, bo Kuba jest już na tyle duży, że będę mogła sprawić, że świąteczny nastrój udzieli się także jemu.(mam nadzieję;-) Chciałabym, żeby moje dzieci pięknie wspominały Boże Narodzenie. Z takim samym sentymentem, z jakim wspominam je ja. Co roku jeździliśmy do babci i spędzaliśmy święta w sporym rodzinnym gronie, ok. 20 osób. W tym roku, pierwszy raz od wielu lat, planujemy duże, rodzinne święta.
Przygotowałyśmy dla Was z Patrycją pierwsze świąteczne uszytki. Mamy jeszcze trochę planów, ale na pewno jest coś, na co nie wpadłyśmy, a co chcielibyście zobaczyć. Podpowiecie?;)










Nie martwcie się, że ta poducha mało "treściwa", zabrakło miwypełnienia, braki nadrobię ;))) A bardzo chciałam pokazać wzór.

niedziela, 17 listopada 2013

Wyniki konkursu "BPM i przyjaciele"



     Ostatnio to ja coś wygrałam, pora więc podzielić się z Wami szczęściem, HA :D

Było mega ciężko, uśmiałyśmy się z Martą co niemiara, za co Wam bardzo dziękujemy! Jest nam bardzo przykro, że tylko 9 osób możemy nagrodzić, ale na pocieszenie - za jakieś 2-3 tyg ruszy konkurs świąteczny :D Mamy już kilku ŚWIETNYCH sponsorów - szykujcie się! 

Niniejszym ogłaszam wyniki naszego konkursu "BPM i przyjaciele" :)



Nagrodę główną, czyli muzyczną farmę od MANFI-zabawki wygrywa

Irena Krzymińska

za hasło: 

"Boginie przy maszynie - krój pozytywnych emocji."


Choinkę od Radosnej Fabryki wygrywa

Ewa Róg

"Boginie to super stuprocentowe Kobiety śmieją się płacząc, szyjąc i smażąc kotlety"







Trombiszonka od MamaDesign wygrywa

Joanna Szczepańska
za hasło

"Boginie przy maszynie ... z miłości do szycia"






Spodenki od Camelia Dizajn wygrywa

Marta Kapuścińska

za przyśpiewkę do melodii "Volare" ;)

Boginie O,Osą przy maszynie O,O,O,Oi tworzą tam same cudeńka,w których piękna każda buzia maleńka.Boginie O,O,jak im czas płynie? O, O, O, O, Pomysłów w ich głowach tysiące
i każde nowości są gorące!












Dwupaki getrów - ocieplaczy od Little Rose and Brothers


wygrywają:

Karolina Sachaj 
za hasło:

"BOGINIE PRZY MASZYNIE - Twoja wizja, nasze serce..."

oraz 

Katarzyna Ewa 
za hasło:

"BPM - piękno igłą tworzone"



Kolejnym zwycięzcą, który wygrywa bon 50zł na zakupy od Polskiego Ciucha zostaje

Aneta Gawędzka - Paniczko

"Na Olimpie powiedzieli,

Takich Bogiń nie widzieli!
Które zamiast nektar spijać,
Wolą igłą swą wywijać!"




I teraz dwie poduszki od nas, czyli ;)




Wybiorą sobie:

Emilia Wereniewicz-Ezeibe

za hasło:

"Boginie przy maszynie- niebiańska strona szycia"

oraz 

Beata Zając

za wiersz, który, choć nie lapidarny, to klimatem przypomina Dziady Mickiewicza ;)) A my z Martą po polonistyce i cenimy talent :DDD

"Idzie dym, czarna zjawa, budzi się obawa.
Nagle dwie Boginie zasiadają przy maszynie.
Pojawia się blask, kolorów wrzask.
Słońce zaświeciło, produktów namnożyło.
W głowie szum, wielki bum.
Piękności bez liku, mają w swoim koszyku.
Czuję się wyjątkowa, że mogę dotknąć ich szyte słowa.
Do domu je zabiorę i pięknie się wystroję.
Zapach kwiatów wszędzie czuć...chwila i uszyte wszystko już."


Teraz proszę się nie obrażać, a nas obserwować i czekać na kolejne konkursy :D Buziaki, miłego wieczoru! 
Wszystkich proszę bezpośrednio o kontakt z fundatorami nagród, powołując się na "konkurs z Boginie przy maszynie". Pozdrawiamy serdecznie!

BPM kru ;)

piątek, 15 listopada 2013

Koniec akcji "O matko, jesteś kobietą" - and the winner is...


...Skończył się pewien rozdział w moim życiu - akcja "O matko, jesteś kobietą". Akcja, która zmieniła wiele w moim życiu... po prostu wywróciła je do góry nogami :)

Jest BOSKO :)))

Poczytajcie sami - tu:




HA! Mówiłam, że warto wierzyć w cuda? :D

wtorek, 12 listopada 2013

O sesji idealnej... której nie udało się nam zrobić :) + USZATA BLUZA



     Czym jest idealna sesja zdjęciowa? Czym powinno się ją mierzyć - atmosferą PODCZAS czy ilością fajnych zdjęć PO? Czy możliwe, by idealną sesją stała się taka, gdy ani jeden model nie był gotowy współpracować z fotografem (a nawet - jeden model przespał całe 4h szaleństw na dworzu), a nawet, że sam fotograf nie jest w stanie (bo nie posiada dobrych umiejętności) zrobić dobrych fot? Czy możliwa jest idealna sesja spodni naszych uszatych, skoro zapomnieliśmy zabrać z domu jednej pary, jakby esencji tejże sesji???

Umówmy się - DALEKO nam do robienia dobrych jakościowo zdjęć i nie pozujemy nawet na fotografów - amatorów, Boże - broń! Ale umiemy cieszyć się życiem, cieszyć się chwilą, dumne jesteśmy z naszych rodzin, uważamy (jak każda inna mama), że mamy dzieci absolutnie najpiękniejsze i najbardziej fotogeniczne :D I że generalnie, warto to po prostu pokazać na zdjęciach.

Ale do rzeczy. Wymyśliłyśmy sobie z Martą, że spędzamy razem niedzielę. Plan był, że od 10, ale że to niedziela, zeszło nam do 14. Esencją sesji miały być uszate spodnie, jedne na dupce Felka, a drugie - na Kubie. Niestety, gdy wysiadłam z samochodu już w Gdyni, na Polance Redłowskiej, okazało się, że.. Kubusiowych zapomniałam. Kochany mój mężon, nawet bez focha, ofiarował się jechać po nie, zostawiwszy mnie na pastwę losu (w postaci trzech rozbieganych, w trzech różnych kierunkach, chłopców). W ruch poszły wielkie kije (robiły za miecze) i już wyczekiwałam rozciętej brwi, co najmniej... po jakiś 10 minutach Filip wywalił się na mokrej trawie i z pięknej sesji w stylu denim (a raczej jasnych dżinsów) zostało NIC ;) No ale cała nadzieja w Felku. Toteż szalałam z nim, korzystając z atrakcyjnej aury, w miarę ciepłej jeszcze pogody, zdjęłam mu kurtkę, żeby pochwalić się nowym moim produktem :) Niestety, skończyło się to ŹLE - Felek dziś jest chory, tzn przeziębiony, 37 stopni, katar, kaszel... pocieszam się, że może to już wcześniej złapał :P tylko ja go doprawiłam :(
Ale za to... mamy zdjęcia. W sumie nieważna jest bluza, ciuchy, nieważne są nasze czapki (w kilku różnych konfiguracjach - przyjrzyjcie się, zdecydowanie czapki okazały się być towarem wspólnym, jak to się stało, do teraz nie wiem ;) ). Mamy wspomnienia cudownego dnia, wspólnego, pięknego, boginiowego dnia... I nasze dzieci mają śliczne zdjęcia jesienne, i my mamy wreszcie kilka fajnych fot wspólnych :D
W sumie, to była sesja idealna :) Bo atmosfera była świetna, a i fajne fotki mamy :D Także - oby więcej takich nieidealnych dni, bo chyba w tej szczęśliwej niedoskonałości tkwi ten nieodparty urok, do którego wszyscy tęsknimy :) I którym będziemy się sycić jeszcze długo, długo..

Zawsze o krok za braćmi... z trombiszonem pod pachą :)


:*


Też musiał na płocie ;)


W ruinach po lepszej gdyńskiej przyszłości, jaką miał być luskusowy hotel w tym miejscu, już z 10 lat temu...


Miłość do wujka Wacka nie zna granic :)



Kuba i jego błysk w oku :)


A teraz BLUZA Z USZAMI i kominem :D
Wymarzona od miesięcy, uszyta w jakieś 35min. Przed sesją. Niedoskonała, ale idealna :D Taka jak chciałam!







Żołędzie zakwitły tej wiosny :)






Moje ulubione foto :)


O tych butach - wolę milczeć, bo o miłości nie trzeba wiele mówić ;)


Uszate gacie nad morzem :)


Bluza z kominem z minky - hit na zimę :D


Od stóp do głów by MaMa :D (no buty też mama kupiła :P)


Rzucamy piachem ;)



A niektórzy woleli tak ;)


Cudna!!!


Te oczy :D


I te :)


Dwie pchły szachrajki :D



Gdynia i morze nasze... we krwi!..



Kuba zaliczył zająca - w ciężkim szoku, nie był w stanie się ruszyć :D



Felek ćwiczył zjazdy ekstremalne ;)


Marta wyrzucała Kubę za burtę.... nie, to żart :D


Taki żart właśnie :D


Trójca wpatrzona w morze :)



Filip w kominie z serii 2w1 :)


I kominy 2w1 na mamie i synku :D




A tu z moimi starszakami kochanymi :)


I z Masiem :)


No i MY :D


Odwieczna afera o jeździk ... ta historia się ciągnie już dobre pół roku ;)


I szaleństwa na drabince :)



Strongman :D


I znowu MY :D


Marta z Kubusiem - identyczni :)


We trójkę się uda wylać ze środka tę wodę!


A tak wygląda, gdy próbujesz zrobić sobie fotę z dziećmi... :P


No, za 5tym razem... ;)


Kubuś znalazł ZUPEŁNIE WYJĄTKOWY LIŚĆ.


Był wyjątkowy, bo był dla mamy :)


Felek i jego foch - generalnie postanowił zostać na bulwarze. SAM.


Kolorystycznie zgrał się z płytą ;)


Chłopaki i panorama Gdyni


I JA!


Chyba jedyne wspólne uszate foto... i po to mój małż stracił 40min spaceru ;)


W restauracji Maksio dalej spał...


A działy się rzeczy piękne :)


I brzydkie :D



Nawet DUCHY były!


Małe i duże :))


I czary mary też były..


Takie czary, że nawet grzanka z kaszubskim śledziem weszła...


Jak złoto :)


Maks postanowił to udowodnić, oprócz śledzia pożarł RUKOLĘ oraz KIEŁKI. Wszystkie - prawie sam!


Filip wybrał już dorosłe danie z karty :) Carbonara :)


Ale Kuba zjadł zdecydowanie najwięcej :D


A tu ktoś się reaktywował :D


PEPPA PLUGGED.

One...


two...


three ;)



Tak mniej więcej wyglądał kącik dziecinny po naszym wyjściu... yes... jakbyście chcieli mieć kiedyś restauracje, a w niej kącik dla dzieci... przemyślcie ten temat :D
Bo wtedy i tylko wtedy MY będziemy was nawiedzać :D


No i taką sobie zrobiłyśmy bosko-rodzinną sesyję :D A co! Nie można mieć wszystkiego, ale my mamy tak wiele, że grzech żądać więcej, choćby fot nieruszonych, doświetlonych, idealnie wykadrowanych... po co :) Mamy całą resztę, a tym, co mamy, chcemy się dzielić z Wami!

BUZIA!

~P&M