Życie pisze niespodziewane scenariusze. I nikt nie wie tak dobrze jak ja, że zwykle są one lepsze, niż gdybyśmy my mieli decydować… Pojawienie się w naszej rodzinie bliźniąt było dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. I tak samo było z tą sesją, która - jak myślałam - nie do końca się udała… a jednak zaowocowała tak pięknymi zdjęciami moich cudownych dzieci - których zupełnie się nie spodziewałam!
sobota, 27 lutego 2016
piątek, 19 lutego 2016
Trzy serca w jednym ciele, czyli sesja ciążowa podwójnej mamy
Jako dziecko ponoć opowiadałam wszystkim, że będę mieć dużo dzieci… Ale gdy dorosłam i byłam mamą trzech synów, byłam przekonana, że to "dużo" właśnie już szczęśliwa trójka. Jednego tylko żałowałam - że w ciągu tych trzech ciąż nie udało mi się zrobić ciążowej sesji, którą sobie kiedyś wymarzyłam… Dlatego gdy dowiedziałam się o kolejnych maleństwach w brzuszku, wiedziałam - tym razem nie odpuszczę!
piątek, 12 lutego 2016
Dzieciństwo z Tripp Trapp / KONKURS
Moja przygoda z Tripp Trapp od Stokke nie jest tak naprawdę moja, tylko moich dzieci… od dwóch miesięcy testujemy z Okruszkami te krzesełka i… zachwytom nie ma końca!
Przeczytajcie o naszych dotychczasowych doświadczeniach, a pod koniec wpisu będzie dla Was wielka niespodzianka :D
środa, 10 lutego 2016
Poród "na życzenie"… dobre sobie! Czyli o SN i CC słów kilka
piątek, 5 lutego 2016
Sukces większy niż inne
O raju, nie było mnie tu ponad miesiąc. Jakby ktoś zapytał, to z rozpędu odpowiedziałabym, że tydzień, może półtora. Cały ten czas zlał mi się w jeden, przeraźliwie długi dzień. Z mnóstwem powtarzających się obowiązków. W połowie grudnia zapadłam na zapalenie płuc i wtedy też zaczęły się komplikacje. Na pewno znacie to z autopsji: łańcuszek chorób, tata załapuje od mamy, dzieci od rodziców i przekazują kolejnym osobom dalej. I od nowa to samo.
Ostatnie półtora miesiąca spędziłam na ciągłym pielgrzymowaniu do przychodni. Znają mnie tam z nazwiska już chyba wszyscy. Zresztą na pogotowiu, na izbie przyjęć w szpitalu i nawet na oddziale laryngologicznym też. Przeszliśmy chyba przez wszystkie stadia i instytucje medyczne;-) Ale wcale nie o tym chciałam pisać. To tak w ramach usprawiedliwienia (się). Wybaczycie? ;)
Opowiem Wam o czymś, co mnie ostatnio najbardziej zajmuje, cieszy, budzi dumę. O sukcesie, który jest dla mnie większy niż wszystkie inne, które do tej pory postrzegałam jako największe. O sukcesie, który mnie wzrusza bardziej niż cokolwiek innego. Który jest zwieńczeniem wszystkich dotychczasowych starań, trudnych dni. Który pozwala z przymrużeniem patrzeć na każdą kolejną awaryjną sytuację, który wymaga ode mnie ogromnych pokładów cierpliwości i opanowania. I którym wreszcie chwalę się bez cienia skromności.
Daje mi on poczucie dobrze wykonywanej roboty. Poczucia, że starania nie idą na marne i że dzieci realnie chłoną słowa, które im na co dzień przekazujemy. Jak takie małe gąbeczki, które absorbują z najbliższego otoczenia atmosferę, sposób odnoszenia się do siebie, wyrażania swoich emocji, werbalizowania własnych potrzeb i budowania relacji z innymi domownikami.
Ostatnie półtora miesiąca spędziłam na ciągłym pielgrzymowaniu do przychodni. Znają mnie tam z nazwiska już chyba wszyscy. Zresztą na pogotowiu, na izbie przyjęć w szpitalu i nawet na oddziale laryngologicznym też. Przeszliśmy chyba przez wszystkie stadia i instytucje medyczne;-) Ale wcale nie o tym chciałam pisać. To tak w ramach usprawiedliwienia (się). Wybaczycie? ;)
Daje mi on poczucie dobrze wykonywanej roboty. Poczucia, że starania nie idą na marne i że dzieci realnie chłoną słowa, które im na co dzień przekazujemy. Jak takie małe gąbeczki, które absorbują z najbliższego otoczenia atmosferę, sposób odnoszenia się do siebie, wyrażania swoich emocji, werbalizowania własnych potrzeb i budowania relacji z innymi domownikami.
wtorek, 2 lutego 2016
Za dużo szczęścia… to nie do wytrzymania?
Zwariujesz, mówili. Nie będziesz miała chwili dla siebie ani na pracę, mówili. I życzyli, bym się wyspała na zapas, chociaż to i tak się nie uda.
I wiecie co… nie mylili się ani trochę!
Tylko dlaczego w tym wszystkim jestem taka szczęśliwa?!
(fot. Marta Obiegla Photography)
Subskrybuj:
Posty (Atom)