Gdy dowiedzieliśmy się o podwójnej ciąży, przeżyliśmy szok. Już o tym pisałam i nie chcę się powtarzać… daliśmy sobie z nim radę. Ale jedna obawa spędzała nam sen z powiek najbardziej.
Nie to, czy damy radę wychować pięcioro dzieci - bo kurczę, im więcej do kochania, tym lepiej. Czas nam się skurczy i portfel też, ale przecież w ogólnym rozrachunku zyskamy o wiele, wiele więcej…
Najbardziej martwiliśmy się o to… GDZIE MY SIĘ WSZYSCY ZMIEŚCIMY???
Nasz ówczesny status to niespełna 55mkw, blok na uboczu, pod lasem, dwa pokoje + pokój dzienny z kuchnią - 24mkw w sumie… za mało miejsca dla siedmiorga - nawet dla takiej optymistki, jak ja. Owszem, mieliśmy w planie się budować, ale ze względów ekonomicznych za dwa, trzy lata… A tu los nas tak zaskoczył!
I jak to zwykle bywa… musieliśmy na szybko znaleźć inne rozwiązanie. Rozważaliśmy opcję wynajmu, ale po prostu nie było z czego wybierać… i musieliśmy znaleźć nam gotowy dom - do tego w akceptowalnej cenie i w odpowiedniej lokalizacji. Odpowiednio duży dla nas wszystkich i z kawałkiem ogródka - nie za dużym, ale i nie za małym. Priorytetem była dla nas samodzielność najstarszych dzieci - by mogli sami wracać ze szkoły i chodzić na treningi, które mają cztery razy w tygodniu. Z oczywistych względów bardzo nam to ułatwi życie - nie będziemy musieli wszędzie wozić ich samochodem, jak do tej pory :)
I chociaż ciężko w to uwierzyć… udało się. Dom, a raczej pół bliźniaka, w idealnej lokalizacji, jednocześnie blisko centrum miasta, ale z dala od głównych arterii. Blisko szkoły, gimnazjum, parku i miejskiego ośrodka sportu, basenu i orlika, gdzie chłopcy odbywają treningi.
I odpowiednio duży - pięć pokoi i przestronny salon z dużą kuchnią zapewnią nam potrzebną przestrzeń do zabawy i do odpoczynku… i co najważniejsze - gdy pierwszy raz przekroczyliśmy jego progi, poczułam "to coś". Poczułam się jak u siebie w domu, chociaż wizja finalizacji transakcji wówczas wydawała nam się bardzo mglista. Z miejsca pokochałam to miejsce, za dobrą energię, za przestronność, za doświetlone wnętrze, za niewielki, ale zaaranżowany ogródek… i czułam, że to mój dom.
Czasem nie dowierzam własnemu szczęściu. Mam pewność, że Ktoś nad nami czuwa… bo ostatecznie, po ponad dwóch miesiącach żmudnych starań, udało się i odebraliśmy klucze. Dosłownie płakałam ze szczęścia!..
Nasz ogródek ;)
Oczywiście, dom nie jest nowy, ma dziesięć lat. Wymaga odświeżenia na zaraz, no i zdecydowanie nie jest wykończony w naszym guście, ale… jest gotowy, solidny, instalacje są dobre. Po odmalowaniu i wstawieniu najpotrzebniejszych mebli możemy spokojnie mieszkać i stopniowo wykańczać go pod swoje potrzeby i upodobania i - co prawda - remont potrwa pewnie ze dwa lata, ale już dzisiaj wiem, że NASZ DOM (kurczę, jak to brzmi!…) ma ogromny potencjał! I ma nas.. a my już dobrze o niego zadbamy :D
W pierwszej kolejności zdecydowaliśmy się odmalować wszystkie pomieszczenia i wyposażyć pokoje dzieciom - Filipowi, Maksowi, Felkowi i maluszkom :) Łazienki, salon, sypialnia zostaną zaaranżowane najszybciej w przyszłym roku - po pierwsze z powodu finansów, a poza tym - czas! Od momentu finalizacji transakcji zostało nam jakieś sześć tygodni do deadline'u, czyli ostatecznego terminu przeprowadzki!!!
Co można zrobić w tak krótkim czasie? ;) Powiem wam - wybrać farby i kupić meble w Ikei ;) Co ja bym zrobiła, jakby nie było tego sklepu u nas, to nie wiem zupełnie, ale na szczęście jest. A może na nieszczęście, bo wychodzi na to, że 99% mebli w naszym domu znowu będzie stamtąd, a my znowu będziemy się czuć trochę jak w ikeowskim katalogu. Ale mieć tylko takie zmartwienia… :D
Wszystko pięknie, ale jak w sześć tygodni zaprojektować i zrealizować wystrój trzech pokoi naraz? I to bez pomocy projektanta, polegając jedynie na własnej wyobraźni? Mam momenty skrajnego załamania, gdy muszę decydować o kilku rzeczach naraz! Ale na szczęście są takie strony jak www.homebook.pl, Pinterest i wyszukiwarka Google, stanowiące niewyczerpane źródło inspiracji. Dzięki ich regularnemu przeglądaniu mam już w głowie skrystalizowaną wizję, jak te pokoiki mają wyglądać.
Jeden, niespełna 12m, został z automatu przeznaczony na wyłączność dla naszego najstarszego Filipa, który ma już lat 9 i musimy się nauczyć go traktować coraz poważniej ;) Sam zainteresowany całkiem dobitnie prosił o "czarną ścianę" ;) Chyba wydaje mu się to synonimem "dorosłego" pokoju :))) Dlatego ten pokój będzie miał już totalnie młodzieżowy charakter. Bez obaw, nie będzie tam czarnej ściany, jedynie czarne akcenty ;) Łóżko, które zmieni się łatwo w kanapę, gdy Filip będzie przyjmował kolegów, miejsce na budowle z klocków LEGO i - za jakiś czas - nawet na TV z konsolą do gier. Wierzę w jego zdrowy rozsądek, bo na szczęście Filip lubi grać tak samo jak czytać książki i układać LEGO. Thx God!
(fot. Pinterest)
(fot. Etsy)
(fot. Pinterest)
Tutaj zdecydowanie musi znaleźć się kawałek ściany pomalowany farbą tablicową, a także, z racji niespożytej energii moich dzieci, chcemy wstawić elementy rodem z sali gimnastycznej. Nigdy bym na to nie wpadła, podejrzewam, gdyby nie wspomniany Pinterest ;) Czy to nie genialne rozwiązanie?
Kocham tę ścianę <3 Mam zamiar ją totalnie odtworzyć, tak mi się podoba ;)
(fot. z bloga Chalk kids)
(fot. Pinterest)
(fot. remodelista.com)
Trzeci, największy pokój, bo prawie 20m - zostanie zaaranżowany pod bliźnięta i pokój zabaw. Na razie będzie to pokój Felutka, ponieważ, po pierwsze - bliźniaki będą spać na razie z nami, a po drugie, sam Felek na razie mocno odstaje od starszaków, ma zupełnie jeszcze dziecinne zabawki i potrzeby, co jest cudowne. Zresztą szkoda by mi było pustego pokoju, który miałby czekać, aż maluszki podrosną na tyle, by bezinwazyjnie przenieść ich z naszej sypialni do własnego pokoju.
Czujemy też, że Feluś lepiej dogada się z maluszkami niż starszaki, ale jakby miało się okazać inaczej, szybko w pokoju Maksia znajdzie się dla niego idealne miejsce :)
W tym pokoju mają królować zdecydowanie dziecinne, ale stonowane akcenty, pokój musi być jasny, i mieć dużo miejsca na zabawę, żeby maluchy mogły się wyszaleć :)
(fot. Pinterest)
Powyższe zdjęcia harmonizują z moimi pomysłami, mniej więcej w tym stylu zostaną wykończone te trzy pokoiki. Mam nadzieję, że te wizje, które mam w głowie, będą równie pięknie wyglądać na żywo. Ale przede wszystkim - mam nadzieję, że zdążę! Zdecydowałam się bowiem zamówić np dziecięce łóżeczka w firmie, która potrzebuje pięć tygodni na produkcję… aaaa… najwyżej maluchy na początku będą spały w wózku ;)
Remont trwa, farby - po dłuuuugich poszukiwaniach - w końcu zostały dobrane, a ostatnia wizyta w IKEI z dziećmi to jeden z najprzyjemniejszych naszych wypadów. Wybierali swoje mebelki i dodatki (poddając się delikatnym sugestiom rodziców ;) ) i wygląda na to, że wszyscy będziemy szczęśliwi :) Nie mogę się już doczekać efektu… a ten mam nadzieję zobaczyć już za dwa tygodnie. A już ZA TRZY TYGODNIE będziemy się przeprowadzać.
Mieszkać w swoim domu… aż muszę się uszczypnąć…
~ P.
pieknie, tak mocno trzymam za was kciuki, jestescie super rodzina
OdpowiedzUsuńa teraz jeszcze dom! wspaniale.
piszesz po 2 mies dostaliscie klucze, my czekalismy kilka mies wiecej ale pewnie wzruszenie to samo. dom to cos wiecej niz mieszkanie, jakos tak zapuszcza sie w nim korzenie.
my w swoim domu mieszkamy od 7 mies.
http://malinoweswiaty.blogspot.de/
Dzięki… wzruszenie to mnie do teraz ogarnia, jak patrzę, jaka tam rozjebunda ciągle :D Ale już przebieram nogami z niecierpliwości, tak chciałabym już tam zamieszkać!
Usuń.Pati, jesteś prawdziwą Boginią, bez dwóch zdań :) Ogarnąc to wszystko z dwoma łobuzami w brzuchu ;) Brawo !!! I moc gratulacji :***** Cmokamy Waszą Wspaniałą Rodzinę !!!
OdpowiedzUsuńOj kochana, lejesz mi miód na serce.. a fakt faktem mam szczęście i dużo zdrowia tak ogarniać wszystko, bo równie dobrze mogło być bardzo ciężko już na tym etapie…
UsuńDziękuję… :)
Gratulacje! Niesamowite, że udało się wszystko tak sprawnie załatwić. Nie mogę się doczekać pierwszych zdjęć z nowych pokoi dzieci :)
OdpowiedzUsuńSzybko - ale bez pomocy wszystkich dookoła nie dalibyśmy rady. <3
UsuńDzięki!
Cudownie!!! Życzę abyście się wyrobili w czasie. Też doświadczamy ciągłej opieki bożej... i też za jakiś czas, o ile wszystko dobrze pójdzie, będziemy tulić nasze piąte dziecko ;) Czekam na kolejne relacje z pola bitwy, inspiracje bardzo mi się podobają! Uściski dla Was ;*
OdpowiedzUsuńO rany, Aga, jak miło że wpadłaś :) Gratulacje piątego dzieciaczka, kiedy termin? :)) Trzymam mocno kciuki!
UsuńWpadam co jakiś czas, tylko śladu nie zostawiam... Mocno Wam kibicuję, każdej z osobna i razem jako Boginie Przy Maszynie <3
UsuńDzięki za gratulacje :) Termin mam na połowę mają więc jeszcze troszkę... Zdrówka dla Was i szybkiego powrotu do domu ;*
Dziękuję :)) I za obecność - tak jak my do Ciebie wpadamy, hehe… Buziaki i dużo zdrowia i dla Was!
UsuńPiękny dom i piękna wizja przed Wami :) Ja trochę wiem, co czujesz bo jestem w podobnym punkcie. Wybudowaliśmy dom i właśnie go wykańczamy, bo chcemy się wprowadzić na Boże Narodzenie czyli jakiś miesiąc przed moim porodem. Urządzanie tego wszystkiego jest bardzo ekscytujące, a im bliżej tym jestem bardziej niecierpliwa i nie mogę uwierzyć w te wszystkie życiowe rewolucje ;) Moja córka też szaleje z wizjami jak ma wyglądać jej pokój, a ja przyklaskuję tym pomysłom (po delikatnym ich "odróżowieniu" :))
OdpowiedzUsuńPięknie! Ja troszeczkę zazdrościłam wszystkim, którzy się budowali, ale nie sądziłam, że nam się tak szybko uda. Podejrzewam, że gdyby nie bliźniaki to długo byśmy zwlekali z budową, było, żyło nam się wygodnie.. taka mobilizacja była nam potrzebna. :) Trzymam za was kciuki, Ty też miesiąc przed porodem przeprowadzka - hardcore :D
UsuńNo hardcore zwłaszcza, że dom wcale jeszcze nie wygląda tak jakby za niecałe dwa miesiące miał w nim ktoś zamieszkać ale plan, mobilizacja i chęci są :))) Dużo pracy przed nami ale ja wiem, że się uda. Gdy zalewaliśmy fundamenty w zeszłym roku w czerwcu też niewiele osób było przekonanych, że to się może udać, a jednak udaje się każdego dnia popchnąć coś do przodu :) Ten dom, to cała masa trudnych decyzji, kompromisów wyrzeczeń ale już dziś wiemy, że było warto mimo, że wprowadzimy się praktycznie na gołe podłogi. Dlatego też napisałam, że wiem co czujesz, bo ja też tak mam, że jestem przekonana, że to jest "to nasze miejsce" :)
UsuńU mnie nie wygląda, że za tydzień koniec remontu ;)) Ale musi się udać. <3 Buziaki!
UsuńKochana gratuluję Wam z całego serca! Zazdroszczę Wam tego domu, ale pozytywnie to mówiąc oczywiście. Pomysły na prawdę fajnie, już nie mogę się doczekać, jak za 2-3 tyg powstanie wpis - DOM GOTOWY! :) Czekam na niego z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję <3 mam nadzieję, że zdążę go jeszcze opublikować ;) haha
UsuńPiękne zdjęcia z inspiracjami, w moim guście :) zazdroszczę własnego kąta! Nie ma jak solidny dom z ogrodem :) wszystko powoli sobie pokończycie.
OdpowiedzUsuńPewnie… ale kciuki trzymaj, bym zdążyła przed porodem ;)
Usuńtyle szczęścia na raz, jak wspaniale! :) cieszę się razem z wami oby wszystko poszło super :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))))
UsuńW takiej nagłej sytuacji znalezienie lepszego powierzchniowo lokum to spore szczęście. Wykończyć zawsze się je zdąży, gorzej z powiększającą się rodziną. 10 lat to nie tak dużo, można powiedzieć, że młody budynek.
OdpowiedzUsuń